Piotr Naimski stracił posadę. Co z projektami gazowymi i polskim atomem?

Polska infrastruktura energetyczna została osamotniona po dymisji pełnomocnika rządu ds. strategicznej infrastruktury. Piotr Naimski jako nadzorujący Gaz – System, praktycznie ukończył gazociąg do Norwegii, która ma dać Polsce pełną niezależność gazową od Rosji. Krytycy jego osoby, zarzucają mu jednak opóźnienia w budowie elektrowni jądrowej w Polsce. Czy słusznie?

Publikacja: 20.07.2022 23:15

Piotr Naimski stracił posadę. Co z projektami gazowymi i polskim atomem?

Foto: PAP/Albert Zawada

Gazowe marzenie prawie zrealizowane

Prace koncepcyjne za budową gazociągu Baltic Pipe rozpoczęły się na początku 2016 r. Podział ról w rządzie był jasny. Za budowę infrastruktury odpowiedzialny był Piotr Naimski, dla którego była to już trzecia próba budowy gazociągu łączącego Polskę z Norwegią. Za dostawy gazu i bazę surowcową odpowiadał Piotr Woźniak, prezes PGNiG, którego wiedza geologiczna, znajomość norweskiego rynku paliwowego, miała pozwolić na rozbudowę bazy surowcowej spółki w Norwegii. Woźniak nie dokończył swojej pracy, ponieważ z końcem 2019 r. został odwołany ze stanowiska, ale pozostawił po sobie zwiększoną liczbę koncesji PGNiG w Norwegii oraz kontrakty na dostawy gazu, które pozwolą od 2023 r. na częściowe wypełnienie rury z gazem. To także za kadencji Naimskiego i Woźniaka pod koniec 2017 r. podpisano z operatorami sieci przesyłowej w Polsce i w

Danii kontrakty przesyłowe, dotyczące przepustowości gazociągu Baltic Pipe. Chodzi o ok. 8,1 mld m sześciennych.

Jednak krytycy Naimskiego zarzucają, że nie zrealizowano za jego kadencji innych projektów gazowych lub „łapały” one opóźnienie. Chodzi rozbudowę gazoportu do 8,3 mld m sześc./r. Ta będzie ukończona pod koniec 2023 r. – Rok po tym jak pierwotnie planowano – mówi nam jeden z rozmówców. Drugi argument, który miałby przemawiać za opóźnieniem w rozbudowie infrastruktury gazowej, to zaniechania przy budowie drugiego, pływającego gazoportu w Gdańsku, który teraz mógłby zwiększać podaż gazu na rynku krajowym, dzięki zwiększonym dostawom LNG. Ten – zdaniem naszych rozmów – mógł powstać znacznie wcześniej niż planował to minister Naimski za 3-4 lata. Warto tu jednak pamiętać, że projekt czekał na uzyskanie wsparcia Komisji Europejskiej i wpisu na listę projektów wspólnego zainteresowania, co pozwoli po dofinansowanie projektu ze środków europejskich.

Ukończone zostały także takie projekty jak gazowe połączenie z Litwą, czy połączenie ze Słowacją, które będzie finalizowane z końcem tego roku. Nie udała się za budowa nowych połączeń gazowych z Ukrainą i Czechami, jednak w obu przypadkach powody opóźnień są bardziej złożone i nakłada się na nie geopolityka.

Czytaj więcej

Niespodziewana dymisja. Morawiecki wyrzucił Piotra Naimskiego

Polska zdała naftowy test

W nadzorze Naimskiego był także PERN (Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń"). Naftoport, będący we władaniu PERN, dzięki rozbudowie infrastruktury magazynowej mógł zwiększyć przeładunek ropy i paliw. Magazyny na ropę PERN wzrosły w ciągu 7 lat z 3,1 mln do 4,1 mln m szesć. Terminal naftowy już wcześniej rozbudowany wraz z nowymi magazynami gazu pozwolił zdać w 2019 r. przez Polskę test na niezależność od ropy rosyjskiej płynącej ropociągiem Przyjaźń. W efekcie zanieczyszczenia ropy z Rosji, do Polski ropociągiem Przyjaźń przez 46 dni nie płynęła ropa z tego kierunku. Mimo to, kryzysu naftowego w Polsce nie było.

Następca Naimskiego będzie miał za zadanie dokończenie budowy drugiej nitki ropociągu pomorskiego, który pozwoli na większe tłoczenie w kierunku lądu ropy i produktów naftowych przypływających do Polski. Pozwoli także na zwiększenie niezależności Niemiec, dzięki zwiększeniu przesyłowi ropy nierosyjskiej do naszego zachodniego partnera.

Sieci niedokończone, czekające na spółki

Rozbudowa i modernizacja sieci przesyłowych, za które odpowiadają Polskie Sieci Elektroenergetyczne trwają kilka lat i warunkowane są decyzjami inwestycyjnymi spółek, które będą zainteresowane korzystaniem linii i rozbudowie sieci. PSE cyklicznie publikuje plany rozwoju sieci, które jednak są warunkowe od decyzji politycznych. Z tymi zwlekano choćby opóźniając przyjęcie Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. Bez przyjęcia tego dokument i sankcjonowania decyzją rządu budowy atomu, morskich farm wiatrowych, plany rozbudowy sieci pod tym kątem były niepewne. Prace przygotowawcze ruszyły, kiedy rząd decydował się te inwestycje. Chodzi o Plan Rozwoju Systemu Przesyłowego do 2030 r. Stopień warunkowości inwestycji zmieniał się wraz z decyzją rządu, co do realizacji konkretnych inwestycji w źródła energii.

Czytaj więcej

Polska zerwała gazowe umowy z Rosją

Wizerunkowo, na niekorzyść PSE mogły wpłynąć problemy z dostępnością mocy na początku lipca. PSE dysponuje mocami elektrowni, które są w dyspozycji spółki. Te zaś zgłaszały problemy z dostępnością węgla.

Następca Naimskiego będzie m.in. odpowiedzialny za wdrożenie i realizację przez PSE Plan rozwoju w zakresie zaspokojenia obecnego i przyszłego zapotrzebowania na energię elektryczną na lata 2023-2032, który jest niezbędny m.in. do wyprowadzenia mocy z morskich farm wiatrowych i elektrowni jądrowej.

Atomowe opóźnienia?

Z przecieków okołorządowych słyszymy, że projekt jądrowy był „owiany tajemnicą” co miało być przeszkodą dla innych członków rządu, aby dowiedzieć się więcej na temat realizacji projektu. O kolejnych kamieniach milowych w tym projekcie, który miał już kilku letnie opóźnienie, sięgające jeszcze poprzednich rządów, informowała powołana w 2021 r. spółka, Polskie Elektrownie Jądrowe. Kluczowy w tym roku był raport o oddziaływaniu na środowisko elektrowni jądrowej, która ma powstać na Pomorzu. Pod koniec marca został złożony do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska. Wskazuje on na potencjalną lokalizację na obszarze gmin: Choczewo lub Gniewino i Krokowa. Piętą achillesową projektu był jej model finansowy, którego wybór opóźniał przez lata faktyczny start projektu. Ostatecznie, w Programie Polskiej Energetyki Jądrowej zdecydowano się na taki zapis: „Docelowo po wyborze jednego współinwestora strategicznego powiązanego z dostawcą technologii, utrzymanie przez Skarb Państwa przynajmniej 51 proc. udziałów w spółce”. Nie rozstrzyga on jednak w jaki sposób zagraniczny inwestor będzie mógł zarabiać na tej inwestycji wartej ok. 100 mld zł.

Gdzie jesteśmy z projektem jądrowym?

Swoje wstępne oferty złożył francuski EDF oraz koreański KHNP. Najbliżej są jednak amerykanie z Westinghuose i tu jesteśmy etapie realizacji umowy międzyrządowej polsko – amerykańskiej. Przewiduje ona, że pod koniec sierpnia zostanie przedstawiony raport, który zawierał amerykańską ofertę dla Polski w zakresie udziału strony amerykańskiej. Ma być ona gotowa pod koniec sierpnia i wówczas rząd będzie miał podstawę do wyboru technologii. Ma to się stać do końca tego roku. Choć musimy pamiętać, że miało to się stać rok wcześniej, a nie stało przez pożną ratyfikację dokumentu polsko – amerykańskiego o współpracy, sygnowanej dnia 22 października 2020 r. Osoby zbliżone do sprawy podkreślają, także, że wskazanie w raportu o oddziaływaniu na środowisko technologii amerykańskiej (AP1000) nie przesądza sprawy, podobnie jak umowa międzyrządowa, które nie określa wyboru technologii i jej nie przesądza.

Następcę ministra Naimskiego czeka dokończenie procesu dywersyfikacji w sektorach ropy i gazu oraz przygotowanie sieci przesyłowych na większą absorpcję OZE i atomu z Pomorza, które stanie energetycznym Śląskiem w kolejnych latach. Realizacja projektu jądrowego może być testem skuteczności jego następcy, niezależnie od kosztów. W energetyce na takie sytuacje mówi się o kosztach osieroconych, a więc kosztach podjętych inwestycji niemożliwych do uzyskania z rynku. Taki charakter mają często inwestycje w infrastrukturę energetyczną, którą nadzorował Naimski.

Czytaj więcej

„Początek szeregu dymisji”. Komentarze polityków po odwołaniu Piotra Naimskiego

Gazowe marzenie prawie zrealizowane

Prace koncepcyjne za budową gazociągu Baltic Pipe rozpoczęły się na początku 2016 r. Podział ról w rządzie był jasny. Za budowę infrastruktury odpowiedzialny był Piotr Naimski, dla którego była to już trzecia próba budowy gazociągu łączącego Polskę z Norwegią. Za dostawy gazu i bazę surowcową odpowiadał Piotr Woźniak, prezes PGNiG, którego wiedza geologiczna, znajomość norweskiego rynku paliwowego, miała pozwolić na rozbudowę bazy surowcowej spółki w Norwegii. Woźniak nie dokończył swojej pracy, ponieważ z końcem 2019 r. został odwołany ze stanowiska, ale pozostawił po sobie zwiększoną liczbę koncesji PGNiG w Norwegii oraz kontrakty na dostawy gazu, które pozwolą od 2023 r. na częściowe wypełnienie rury z gazem. To także za kadencji Naimskiego i Woźniaka pod koniec 2017 r. podpisano z operatorami sieci przesyłowej w Polsce i w

Pozostało 89% artykułu
Energetyka Zawodowa
Ekonomiczny żywot starych węglówek Taurona dobiega końca. Zwolnień nie będzie
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Energetyka Zawodowa
Rekordowe wyniki Taurona. W tle 8 miliardów rekompensat
Energetyka Zawodowa
Raport dla Orlenu o Bartłomieju Sienkiewiczu. Ekspert: To jest czarny PR
Energetyka Zawodowa
Kolejne zmiany kadrowe w Orlenie. Wiadomo kto jest w zarządzie
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Energetyka Zawodowa
Producenci cementu mają pomysł jak obniżyć ceny