Blok w Jaworznie może ruszyć dopiero w 2024 roku

Chodzi o bezpieczeństwo energetyczne państwa, a nie o podwórkową zabawę. Mam wrażenie, że najważniejsi politycy w państwie nie są o powadze sytuacji informowani - mówi Radosław Domagalski-Łabędzki, prezes Rafako.

Publikacja: 06.09.2021 06:54

Elektrownia Jaworzno 3

Elektrownia Jaworzno 3

Foto: Tauron Jaworzno

W ciągu kilku ostatnich dni pojawiły się informacje o dramatycznej sytuacji Rafako i ryzyku niedokończenia prac przy bloku w Jaworznie, inwestycji, która pochłonęła blisko 6,5 mld zł. Jaka jest sytuacja?

Wielokrotnie wskazywałem publicznie, a także w rozmowach z kluczowymi interesariuszami, że najważniejszym procesem dla Rafako jest pozyskanie nowego akcjonariusza lub akcjonariuszy. Przypomnę, że obecnie pakiet większościowy należy do Nadzorcy Sądowego masy upadłościowej PBG. Jego podstawowym celem jest sprzedaż akcji Rafako. Proces inwestorski, niestety, nie przebiega tak jak oczekiwałem i ma to oczywiście bezpośredni, negatywny wpływ na Rafako, w tym również na prace w Jaworznie. 

Według nieoficjalnych informacji potencjalnym inwestorem mógłby być Polski Fundusz Rozwoju. To prawda?

Nie mogę potwierdzić nazwy żadnego podmiotu biorącego udział w procesie inwestorskim w Rafako, ale uczestniczy w nim tzw. podmiot misyjny czy też - jak ktoś woli - publiczny. W każdym razie nie ma żadnego przełomu. Przeciwnie, odnoszę wrażenie, że jest to proces pozorowany, to znaczy, że niektórzy uczestnicy poważnego procesu - jak to młodzież mówi - lecą sobie w kulki. Tymczasem chodzi o bezpieczeństwo energetyczne państwa, a nie podwórkową zabawę.  

Na czym polega ta gra w kulki? I dlaczego proces jest pozorowany? Przecież kilka miesięcy temu pojawiły się deklaracje pomocy Rafako. Między innymi ze strony PFR, prezes Paweł Borys zapowiadał chęć pomocy spółce.

Z pewnością prezes Paweł Borys miał szczere intencje, naprawdę w to wierzę, ale w sferze twardych faktów, mimo deklaracji, nie wydarzyło się nic, co pozwoliłoby uznać, że zmierzamy do pozytywnych rozwiązań. Odnośnie zaangażowania podmiotu czy podmiotów, które biorą udział w procesie inwestorskim, to uważam, że dziewięć miesięcy rozmów to wystarczająco długo, żeby pojawiły się jakieś konkrety, a nie tylko puste deklaracje. Odnoszę wrażenie, że celem prowadzonych rozmów nie jest finalizacja transakcji właścicielskiej, a jedynie tworzenie pozorów, które pozwalają raportować np. politykom, że toczą się rozmowy, sprawy posuwają się naprzód itd. Do tego dochodzi jeszcze przerzucanie się odpowiedzialnością pomiędzy uczestnikami tego procesu i warunkowanie swoich decyzji od zachowania innych podmiotów. Wszystko po to, żeby nie podjąć decyzji, ale tworzyć pozory. To jest właśnie taka gra w kulki publicznymi pieniędzmi. Bo jedno Jaworzno to są cztery Ostrołęki. Mówię tutaj oczywiście o zmarnowanych pieniądzach w przypadku fiaska inwestycji.

Co w takim razie pan i zarząd Rafako planujecie?

Mówimy dziś: sprawdzam, chcemy jasnej deklaracji, tak lub nie. Tu jest na szali nie tylko kontrakt w Jaworznie, ale i los tysięcy śląskich rodzin, pracowników i dostawców Rafako, o których politycy (z nielicznymi chlubnymi wyjątkami, za co jesteśmy wdzięczni) zabiegają, ale na ogół tylko tuż przed wyborami.  

Rafako w takim stanie rzeczy do wyborów jednak nie dotrwa. Wszyscy to wiedzą i muszą podjąć decyzję. Spółka jest w pełni przygotowana na nowego inwestora, postępowanie restrukturyzacyjne zakończyło się powodzeniem, stare toksyczne kontrakty wypowiedziane, plan rozwoju spółki przygotowany. Rafako obroni się rynkowo. Mam przekonanie, ze nasi partnerzy handlowi są gotowi do zawarcia kompromisów z nami. Warunek jest jeden: proces właścicielski musi w końcu się rozstrzygnąć pozytywnie.

A co jeśli odpowiedź będzie negatywna?

Wtedy zaczniemy chronić naszych interesariuszy, za każdą, biznesową cenę.

Czy to prawda, że złożył pan Tauronowi ofertę udziału w procesie inwestorskim, jako część planu ratowania projektu Jaworzno 910?

Tak, zarząd Tauronu dostał od nas taką propozycję, niestety nie zajął żadnego stanowiska, a to jest gorsze niż decyzja odmowna, bo zmusza nas do podjęcia daleko idących kroków i to niemal natychmiast.

Co to oznacza dla inwestycji w Jaworznie?

To, że Tauron musi podjąć zerojedynkową decyzję. Albo wypowiada Rafako kontrakt na realizację inwestycji w Jaworzno albo przyjmuje naszą pozycję. Nie ma innej alternatywy, dlatego, ze Rafako nie ma już czasu na szukanie innych rozwiązań. Czas się skończył. 

Czy oznacza to, że nie będziecie realizować prac związanych z naprawą usterek? Blok miał zostać zsynchronizowany z siecią do 25 lutego 2022 roku.

Jeśli zarząd Rafako nie będzie mieć pewności, że jest w stanie zaciągać zobowiązania na realizację prac usterkowych i spłacać je w terminie, to nie będziemy tego robić. Jesteśmy bardzo bliscy takiej decyzji. A wtedy data 2022 pozostanie tylko datą na papierze.

Czy nie ucieka się pan do szantażu? Co pan na przykład mówił podczas mediacji, które podobno odbyły się w piątek?

Po pierwsze nie komentuję przebiegu tych rozmów, które objęte są tajemnicą, tego samego oczekuję od innych. Po drugie, nie uciekam się do żadnego szantażu, tylko otwarcie mówię to, o czym wszyscy wiedzą, tylko nabrali wody w usta i myślą, że jakoś to będzie. Niestety, ale nie będzie. I żeby było jasne: my nie próbujemy nic wymuszać - jest dokładnie odwrotnie. Nie mamy żadnych roszczeń względem Tauronu, jesteśmy w stanie zaakceptować najdalej idące oczekiwania Tauronu, w ramach prowadzonych mediacji, które dotąd przebiegały w naprawdę dobrej atmosferze, również dzięki olbrzymiej, pozytywnej determinacji zarządu NJGT (Nowe Jaworzno Grupa Tauron, spółka celowa Tauronu - przyp. red.) a także profesjonalizmowi mediatorów Prokuratorii Generalnej. Rozwiązanie, które proponujemy daje bezpieczeństwo ukończenia prac przy bloku, trwałe zabezpieczenie wartości materialnych i niematerialnych i zakończenie prac w najszybszym technicznie terminie.

Czyli jeśli się nie dogadacie, to termin lutowy a następnie czerwcowy, jako zakończenie pomiarów gwarancyjnych, jest nierealny?

Jest nierealny, chyba, że mówimy o czerwcu roku 2024. Ale szczerze wątpię, żeby nawet ten termin był możliwy, jeśli prace na bloku będą realizowane bez udziału Rafako. Proszę sobie przypomnieć, ile lat po terminie ukończono budowę niektórych odcinków dróg, które miały być gotowe na Euro, po tym jak zeszli z nich generalni wykonawcy. Ekspresową S5 z Poznania do Wrocławia ukończono osiem lat po Euro. Ale tu oczywiście istniała stara droga, którą dało się pojechać. Tymczasem stare bloki trzeba będzie wyłączyć, a prąd będziemy importować, jeśli nowy blok nie ruszy. Prąd będzie droższy, a zapłaci oczywiście końcowy odbiorca.  

Czy mamy tu ryzyko dla bezpieczeństwa energetycznego Polski?

Tak, dlatego decyzja - moim zdaniem - jest oczywista, ale trzeba ją podjąć. Tymczasem mam wrażenie, że najważniejsi politycy w państwie nie są o powadze sytuacji informowani.

Co w sytuacji, gdy nie zostanie podjęta?

Już mówiłem, będziemy chronić naszych interesariuszy, np. gwarantów, którzy udzielili gwarancji, żeby nie doszło do jej pociągnięcia.

Nieoficjalnie mówi się, że chcecie użyć argumentów o złej jakości węgla czy naruszaniu przepisów przeciwpożarowych. To prawda?

Nie jest to przedmiotem rozmów. Faktem jest jednak, że sprawy administracyjne mogą okazać się trudniejsze do przezwyciężenia niż sprawy techniczne.

Tyle, że w Tauronie mamy karuzelę personalną, nie ma tam prezesa. Jak w takim razie podejmować decyzje?

Permanentne zmiany w zarządzie Tauronu nie są żadnym powodem do niepodejmowania decyzji. O tym, co trzeba zrobić, wiadomo od miesięcy. Słusznie pan zauważył, że mówimy nie tylko o interesach spółek, ale o bezpieczeństwie energetycznym Polski. Na stole jest propozycja, której koszt jest liczony na kilkanaście milionów, dająca szansę na ukończenie inwestycji w planowanych terminach vs. straty idące w setki lub może nawet miliardy złotych bez pewności czy uda się kiedykolwiek uruchomić ten blok. Trzeba podjąć świadomą decyzję. Nawet gdyby miała się ona okazać niekorzystna dla Rafako, to brak decyzji jest niekorzystny dla wszystkich.  

To czy jest jednak szansa na publicznego inwestora dla Rafako?

Na dziś mam jej coraz mniej, bo wszystko wskazuje, na to, że nasza wiara w pozytywny przebieg procesu okazała się mirażem. Ale poczekam jeszcze cierpliwie na odpowiedź od wszystkich uczestników tego procesu, na ofertę wiążącą. Wskazałem im również nieprzekraczalną datę na złożenie tej oferty. Później będę mógł oficjalnie ogłosić, jak zakończył się proces inwestorski. Oczywiście chciałbym mieć do przekazania dobre informacje. Bo Polsce potrzebny jest sprawny blok w Jaworznie a polskiej energetyce, stojącej u progu dekarbonizacji, polski wykonawca -  jakim jest Rafako. Kto tego nie rozumie, nie ma pojęcia o bezpieczeństwie energetycznym. 

W ciągu kilku ostatnich dni pojawiły się informacje o dramatycznej sytuacji Rafako i ryzyku niedokończenia prac przy bloku w Jaworznie, inwestycji, która pochłonęła blisko 6,5 mld zł. Jaka jest sytuacja?

Wielokrotnie wskazywałem publicznie, a także w rozmowach z kluczowymi interesariuszami, że najważniejszym procesem dla Rafako jest pozyskanie nowego akcjonariusza lub akcjonariuszy. Przypomnę, że obecnie pakiet większościowy należy do Nadzorcy Sądowego masy upadłościowej PBG. Jego podstawowym celem jest sprzedaż akcji Rafako. Proces inwestorski, niestety, nie przebiega tak jak oczekiwałem i ma to oczywiście bezpośredni, negatywny wpływ na Rafako, w tym również na prace w Jaworznie. 

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Elektroenergetyka
Ukraina zaskoczyła. Wyprodukowała nadmiar prądu i wysłała do Polski
Elektroenergetyka
Enea podaje wyniki i przypomina o zawieszeniu NABE
Elektroenergetyka
Kolejny państwowy kontrakt-widmo. Tak się kończy kupowanie biomasy na pustyni
Elektroenergetyka
Straty Ukrainy po największym rosyjskim ataku na obiekty energetyczne
Elektroenergetyka
Enea po Orlenie. Kolejny kontrakt-widmo, tym razem na biomasę