Elektrownie wodne na celowniku ekologów

Ambicje organizacji ekologicznych rosną wraz z ich siłą przebicia. Teraz chcą, by Komisja Europejska wycofała się ze wsparcia dla hydroelektrowni.

Publikacja: 11.12.2019 13:56

Elektrownie wodne na celowniku ekologów

Foto: Adobe Stock

– Jeżeli nie zatrzymamy tego szaleństwa z hydroelektrowniami, to będziemy mieli do czynienia z końcem wolno płynących rzek w Europie i zanikiem bioróżnorodności – przekonuje Ulrich Eichelmann z organizacji Riverwatch. Koalicja organizacji ekologicznych, z Riverwatch oraz WWF na czele, domaga się od Brukseli wstrzymania tego typu inwestycji. – KE musi położyć kres dotacjom dla energetyki wodnej i zwiększyć ochronę rzek. Nie można zaakceptować tego, że nasze rachunki za energię finansują hydroelektrownie i tym samym dewastację rzek – dodaje Eichelmann.

Czytaj także: Hydroelektrownie modne, ale bez przyszłości

Mało prądu, dużo strat

Aktywiści z WWF i pozostałych organizacji przeprowadzili ogólnoeuropejski spis hydroelektrowni. Z zebranych przez nich danych wynika, że obecnie w Europie funkcjonuje 21 387 hydroelektrowni, a kolejne 8785 jest w planach – z czego co czwarta ma powstać na terenach parków narodowych czy obszarach objętych programem Natura 2000.

Naukowcy, których opinie przytaczają aktywiści, szacują, że wraz z budową hydroelektrowni z lokalnych rzek znika 20–30 gatunków ryb słodkowodnych. Rośnie ryzyko powodziowe – tamy zatrzymują też osady, które w naturalny sposób umacniają brzegi rzek. Lokalne populacje mają problem z dostępem do wody, a dotykające Europy susze stają się dotkliwsze. Tymczasem bilans energetyczny hydroelektrowni jest kiepski – 90 proc. planowanych instalacji tego typu będzie miało moc nieprzekraczającą 10 MW.

– W każdym przypadku trzeba dokonywać kalkulacji: czy lepiej zablokować budowę hydroelektrowni i wybudować zamiast tego np. bloki węglowe? Elektrownie wiatrowe też mogą być szkodliwe dla ptaków, ale przynoszą również korzyści dla środowiska, zastępując energetykę konwencjonalną – mówi „Parkietowi” Jan Sakławski, prawnik i ekspert ds. energetyki kancelarii Brysiewicz i Wspólnicy.

Pod tym względem kampania ekologów rzeczywiście może nieco zaskakiwać – hydroelektrownie są czystszym od konwencjonalnych elektrowni źródłem energii. I o ile przywykliśmy już do inicjatyw aktywistów pod Bełchatowem, wspinaczek na kominy Elektrowni Turów czy skutecznego blokowania inwestycji w odkrywki ZE PAK, o tyle uderzenia w hydroelektrownie mało kto się spodziewał. Być może wraz z nowymi trendami w Europie – od sukcesów Zielonych po Nowy Zielony Ład nowej Komisji Europejskiej – ekolodzy poczuli wiatr w żaglach.

Ekoprawnicy górą

Niewątpliwie ekolodzy są dziś silniejsi niż kiedykolwiek. – Prawna pozycja organizacji ekologicznych jest dziś na tyle mocna, że warto się zastanowić, czy byłoby zasadne dalsze jej zwiększanie – mówi Sakławski. – Ekolodzy mogą dziś dołączyć do postępowań znacząco oddziałujących na środowisko, o ile tylko dowiodą, że działają wystarczająco długo – i dotyczy to w zasadzie wszystkich działań związanych z energetyką. Mogą wpłynąć na decyzję o uwarunkowaniach środowiskowych, warunki zabudowy, pozwolenie na budowę. Funkcjonują niemal jak strona: mogą skarżyć decyzje czy postanowienia, wnosić wnioski – wylicza.

I z tego prawa korzystają: np. ekolodzy zablokowali budowę Elektrowni Północ na Pomorzu, prawnicza fundacja ClientEarth pozwała elektrownię Bełchatów za zanieczyszczanie środowiska, domagając się zaprzestania spalania węgla do 2035 r., doprowadziła też do unieważnienia uchwały WZ Enei w sprawie rozpoczęcia inwestycji w Ostrołękę C. – Znam przypadki zablokowania budowy dużej elektrowni wiatrowej ze względu na to, że w lokalizacji inwestycji znaleziono chroniony gatunek małego zwierzątka. Ale znam też inwestycję w centralnej Polsce, którą blokowała organizacja ekologiczna wynajęta przez konkurencję. Tzw. szantaż środowiskowy istnieje, obserwuję takie zjawiska na rynku – kwituje Sakławski.

Innymi słowy, ekolodzy opanowali dziś reguły gry swoich adwersarzy. Im lepiej będą się nimi posługiwać, tym więcej w przyszłości zwojują.

– Jeżeli nie zatrzymamy tego szaleństwa z hydroelektrowniami, to będziemy mieli do czynienia z końcem wolno płynących rzek w Europie i zanikiem bioróżnorodności – przekonuje Ulrich Eichelmann z organizacji Riverwatch. Koalicja organizacji ekologicznych, z Riverwatch oraz WWF na czele, domaga się od Brukseli wstrzymania tego typu inwestycji. – KE musi położyć kres dotacjom dla energetyki wodnej i zwiększyć ochronę rzek. Nie można zaakceptować tego, że nasze rachunki za energię finansują hydroelektrownie i tym samym dewastację rzek – dodaje Eichelmann.

Pozostało 86% artykułu
Elektroenergetyka
Awaria siłowni jądrowej w Rosji. Południe kraju bez prądu
Elektroenergetyka
Koniec BRELL. Rosja i Białoruś zostają same z nadmiarem prądu
Elektroenergetyka
Jest umowa o lądowym połączeniu sieci energetycznych Polski i Litwy
Elektroenergetyka
Resort aktywów i spółki chcą zwiększenia ofert na rynku mocy
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Elektroenergetyka
Zapowiedź premiera budzi wątpliwości. Prąd z węgla dla Ukrainy bez opłaty za emisje