Negawaty, czyli oszczędzajmy, zamiast budować bloki

Polityka energetyczna Polski do 2040 roku nie uwzględnia światowych trendów.

Publikacja: 01.12.2018 19:30

Negawaty, czyli oszczędzajmy, zamiast budować bloki

Foto: Adobe Stock

Ukazał się właśnie projekt „Polityki energetycznej Polski do 2040 roku”, który nie mówi o polityce energetycznej, a o tym, jak utrzymać węglową strukturę energetyki.

Niestety, nie uwzględnia on światowych trendów. W roku 2030 nadal ma dominować węgiel w 60 proc. wykorzystywany do produkcji energii elektrycznej, a OZE mają stanowić 21 proc. w zużyciu energii finalnej oraz ma być 6–9 GW w energetyce jądrowej do 2043 r. A na końcu tego dokumentu (dosłownie) przewiduje się 23-proc. poprawę efektywności energetycznej w roku 2030 w stosunku do roku 2007. Dyrektywa UE, też właśnie przyjęta, mówi o 32,5 proc. celu do 2030 r. w stosunku do scenariusza „biznes jak zwykle”. Natomiast Krajowa Agencja Poszanowania Energii szacuje, że 30–35 proc. energii może być zaoszczędzone, opłacalnie. Ogólne porównanie wyraźnie pokazuje, że coś, co powinno być punktem wyjścia do przygotowania polityki, jest potraktowane jak piąte koło u wozu i gdyby nie wymogi UE, nie zawracano by sobie tym nadmiernie głowy.

W stronę efektywności

Czym więc jest ta efektywność energetyczna? Oznacza ona, ile energii potrzebujemy zużyć, aby wytworzyć produkt czy dostarczyć usługę. W istotny sposób wpływa to na konkurencyjność i koszty ponoszone przez konsumentów tych produktów i usług oraz gospodarstwa domowe, dając bezpośrednie i pośrednie znaczne korzyści. Czytając z to punktu widzenia megawatów, zamiast budować nowe moce wytwórcze energii elektrycznej, ciepła czy paliw, można zainwestować w obniżenie zapotrzebowania na nie generalnie znacznie mniejszym kosztem. Jednocześnie budujemy silny rynek na usługi związane z efektywnością energetyczną, wzmacniając lokalną gospodarkę i tworząc lokalne miejsca pracy.

Największy potencjał poprawy efektywności energetycznej występuje w budynkach i budownictwie.

Przede wszystkim dotyczy to ograniczenia w dostarczaniu ciepła. Tutaj na pierwsze miejsce wysuwa się termomodernizacja redukująca zapotrzebowanie końcowe – poprawa jakości budynku, wymiana okien i drzwi, zarządzanie wymianą powietrza. W dalszej kolejności to modernizacja instalacji wewnętrznych i systemów sterowania nimi. Ważkim jest integrowanie poprawy efektywności z rozwojem OZE, w tym z aktywnej powierzchni zewnętrznej budynku, co prowadzi do ograniczenia dostaw energii z zewnątrz.

Przyszłość, która już staje się rzeczywistością, to integracja budynku z zasilaniem samochodów elektrycznych oraz tworzenie zdolności magazynowania energii w budynkach. We wszystkim tym nie można zapominać o kształtowaniu właściwych postaw użytkowników i nie tylko co do kupowania efektywnych urządzeń czy zachowań proefektywnościowych, ale także współdziałania jako aktywny uczestnik rynku energii (prosument), przyczyniający się do efektywnej jej dystrybucji.

Z efektywnością energetyczną budynków ściśle wiąże się zagadnienie zanieczyszczenia powietrza. Polska jest pod tym względem najbardziej zanieczyszczonym krajem UE. Polski Alarm Smogowy szacuje, że ponad 70 proc. domów jednorodzinnych jest nieocieplonych albo źle ocieplonych, a jednoczenie 70 proc. z nich ogrzewanych jest węglem – bardzo często w nisko sprawnych piecach.

Trzeba na to wyzwanie spojrzeć jako na szansę, a nie koszt. Według WiseEuropa istnieje możliwość uruchomienia programu głębokiej termodernizacji wraz ze wsparciem rozwoju mikroinstalacji OZE. Dałoby to możliwość w roku 2030 zaoszczędzenia 12 proc. krajowego zapotrzebowania na energię.

Koszt programu przekracza 250 mld zł, ale wsparcie publiczne to 58 mld zł. Źródłem funduszu wsparcia może być Europejski System Handlu Emisjami, gdzie w okresie 2021–2030 szacuje się, że Polska uzyska 50–100 mld zł. Taki program to impuls dla polskiej gospodarki w stosunku do scenariusza odniesienia przyczyniłoby to się do wzrostu PKB ok. 1,2 proc. w roku 2030.

Obszary oszczędności

Drugim ważnym obszarem jest budownictwo, gdzie powstawanie nowych budynków energooszczędnych czy też zero lub plus energetycznych w istotny sposób wpływanie na oszczędne gospodarowanie energią w przyszłości. To już nie tylko dobrze ocieplone budynki w wysokim standardzie, ale także budynki inteligentne wraz z zarządzaniem energią oraz autoprodukcją, magazynowaniem i elektryfikacją usług.

O skali możliwości świadczy fakt, że tylko w roku 2017 wybudowano w Polsce ponad 72 tys. budynków. Zgodnie z dyrektywą niedługo budynki użyteczności publicznej (od 2019 r.), a od 2021 r. wszystkie mają być prawie zeroenergetyczne. Oznacza to, że zużycie energii powinno być niemal zerowe lub bardzo niskie i powinno ono pochodzić w bardzo wysokim stopniu z energii ze źródeł odnawialnych, w tym wytwarzanej na miejscu lub w pobliżu budynku. Niestety, w polskich warunkach przyjęto, że taki standard będzie wynosił 70 kWh/m2/rok. Przykładowo w Danii przyjęto wymóg 20 kWh/m2/rok, a w Irlandii 45 kWh/m2/rok.

Trzecim obszarem jest transport, gdzie nowy kierunek w stronę aut elektrycznych i autonomicznych będzie miał znaczenie dla oszczędnego gospodarowania energią. Istotny wpływ na efektywny transport może mieć planowanie przestrzenne, które w Polsce jest w opłakanym stanie. Kształtowanie transportooszczędnych struktur przestrzennych w istotnym stopniu zmniejszyłoby zapotrzebowanie na energię do jego funkcjonowania. Warto także zwrócić uwagę na inne aspekty, które wpływają na efektywność energetyczną transportu, jak kształtowanie zrównoważonej mobilności, rozwój transportu publicznego, inteligentna organizacja, a w przyszłości – gospodarka oparta na wiedzy, usługach, komunikacji internetowej, Internet Rzeczy itp.

Warto pamiętać, że w gospodarce świata dominują produkty i usługi niskoemisyjne, stymulowane ekoinnowacjami, które prowadzą do oszczędności kosztów i wyższej produktywności energetycznej oraz zasobowej. Rynek dla niskowęglowych technologii na świecie przekroczył 5,5 bln dol.

Autor jest ekspertem ds. polityki zrównoważonego rozwoju Fundacji „Instytut na rzecz Ekorozwoju”

Ukazał się właśnie projekt „Polityki energetycznej Polski do 2040 roku”, który nie mówi o polityce energetycznej, a o tym, jak utrzymać węglową strukturę energetyki.

Niestety, nie uwzględnia on światowych trendów. W roku 2030 nadal ma dominować węgiel w 60 proc. wykorzystywany do produkcji energii elektrycznej, a OZE mają stanowić 21 proc. w zużyciu energii finalnej oraz ma być 6–9 GW w energetyce jądrowej do 2043 r. A na końcu tego dokumentu (dosłownie) przewiduje się 23-proc. poprawę efektywności energetycznej w roku 2030 w stosunku do roku 2007. Dyrektywa UE, też właśnie przyjęta, mówi o 32,5 proc. celu do 2030 r. w stosunku do scenariusza „biznes jak zwykle”. Natomiast Krajowa Agencja Poszanowania Energii szacuje, że 30–35 proc. energii może być zaoszczędzone, opłacalnie. Ogólne porównanie wyraźnie pokazuje, że coś, co powinno być punktem wyjścia do przygotowania polityki, jest potraktowane jak piąte koło u wozu i gdyby nie wymogi UE, nie zawracano by sobie tym nadmiernie głowy.

Pozostało 82% artykułu
COP24 Walka o klimat
Kurtyka: Katowickie porozumienie przejdzie do historii
COP24 Walka o klimat
Od błękitnego paliwa do czystego powietrza
COP24 Walka o klimat
Możemy planować dekarbonizację energetyki
COP24 Walka o klimat
Współpraca kluczowa dla klimatu