Prace nad kolejną nowelizacją ustawy o mrożeniu cen energii zmierzają już ku końcowi w parlamencie. Gdy powstawała jej pierwsza wersja, czyli w 2022 r., szacowano, że cały program będzie kosztował w tym roku 46,4 mld zł. Najnowsze wyliczenia rządu zakładają zmniejszenie tej kwoty o 6 mld zł, przy jednoczesnej zmianie kryteriów dotyczących ceny i zużycia.
Więcej energii po niższej cenie
Zgodnie z przyjętymi w 2022 r. przepisami, ceny w tym roku zostały zamrożone na poziomie z momentu uchwalania ustawy, pod warunkiem że zużycie nie wyniesie więcej niż 2 MWh rocznie w gospodarstwie domowym. Jeśli limit zostanie przekroczony, wtedy obowiązuje maksymalna cena na poziomie 693 zł za 1 MWh. W przypadku samorządów, podmiotów świadczących usługi użyteczności publicznej i firm z sektora MŚP, cena maksymalna została ustalona na poziomie 785 zł za 1 MWh.
Rząd chce teraz zmienić limit zużycia energii dla gospodarstw domowych – wzrośnie z 2 do 3 MWh w tym roku. A także obniżyć od 1 października 2023 r. maksymalną stawkę za energię dla podmiotów wrażliwych, samorządów oraz sektora MŚP. Nowa cena to 693 zł za 1 MWh, co ma kosztować dodatkowe 3 mld zł w skali całego programu mrożenia cen.
Czytaj więcej
Cały pakiet rozwiązań legislacyjnych związanych z mrożeniem cen energii w 2023 r. miał kosztować 46,4 mld zł. Teraz rząd szacuje, że będzie to mniej ok. 6 mld zł i to mimo rozszerzenia pakietu mrożenia cen energii.
Rząd wskazał, skąd mają te pieniądze pochodzić. Za sprawą tej samej nowelizacji opłata solidarnościowa od nadmiarowych zysków w 2022 r. będzie bowiem rozszerzona i pobierana także od spółek węglowych. Obecnie tę składkę płacą tylko producenci prądu i gazu. Trafia ona do Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny (FWRC), działającego w ramach Funduszu Covid-19. Dzięki tej składce, spółkom obrotu – które bezpośrednio sprzedają energię – jest wypłacana rekompensata za sprzedaż energii po cenie ustawowej, niższej niż rynkowa.