W tej chwili wszystko wskazuje na to, że to obawy o dostępność węgla na rynku, blokada importu z Rosji oraz wypowiadanie przez firmy górnicze umów z elektroenergetyką i ciepłowniami, stoją za rekordowymi cenami energii na Towarowej Giełdzie Energii. URE uruchomiło postępowanie wyjaśniające, czy nie doszło do nadużyć na tym rynku.
Uwagę i niepokój Urzędu – a także części firm kupujących energię na TGE – wzbudziły rekordowe poziomy cen na giełdzie, sięgające 1000 zł za MWh. To spółki obrotu zaczęły dopytywać prezesa URE, czy te zwyżki nie są skutkiem manipulacji cenowych. Na razie urząd nie wskazuje podmiotów odpowiedzialnych za rekordowe stawki. Prezes URE Rafał Gawin podkreśla jednak w rozmowie z „Rzeczpospolitą” niepewność, jaka panuje na rynku węgla, oraz praktykę wypowiadania kontraktów na dostawy, w nadziei, że nowe kontrakty będą bardziej intratne dla dostawców.
Interwencja URE wynika również z tego, że jeżeli obecne ceny energii z TGE utrzymają się dłużej, to taryfy za prąd dla odbiorców indywidualnych mogą wzrosnąć w przyszłym roku o 50 proc.
Co może URE
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, URE analizuje wydarzenia na rynku. Urząd podjął działania po otrzymaniu co najmniej kilku wniosków o zbadanie przyczyn tak wysokich i gwałtownych zwyżek cen. Co może zbadać URE? – Staramy się wyjaśnić, czy poziom cen energii wynika z fundamentalnych mechanizmów rynkowych i czy ceny energii we właściwy sposób odzwierciedlają aktualną i przyszłą wartość jej kosztów – mówi nam prezes URE.