Rosnące koszty produkcji energii z węgla oraz ograniczona podaż gazu ziemnego w Europie przekładają się już od kilku miesięcy na rosnące ceny prądu i gazu na Towarowej Giełdzie Energii. Teraz przyjdzie czas na nasze portfele.
Puste magazyny
Skąd skala podwyżek? Rosnące ceny gazu, spowodowane ograniczoną podażą tego surowca na rynku, w efekcie presji Gazpromu na Europę, przełożyły się na rosnące zapotrzebowanie na inne źródło energii, cenowo konkurencyjne względem gazu. Tym okazał się węgiel. Polska, opierająca się w 70 proc. na tym surowcu, w listopadzie była czwarty miesiąc z rzędu eksporterem netto prądu z tego emisyjnego paliwa. Nie ma jednak nic za darmo. Rosnąca produkcja tego prądu przełożyła się na większe zapotrzebowanie na uprawnienia do emisji CO2. Wzrosły one na początku grudnia do rekordowych 90 euro za tonę. Większe zainteresowanie energią z węgla w Europie to efekt wysokich cen gazu, za które odpowiada głównie polityka rosyjskiego Gazpromu, który zamiast zwiększać przesył gazu do Europy, ogranicza go. Chce jak najszybciej uruchomić narzędzie politycznego wpływu na Ukrainę, jakim jest gazociąg Nord Stream 2. Gazprom jest współwłaścicielem części magazynów gazu w Niemczech i Austrii. Jest on więc odpowiedzialny za niski poziom ich zapełnienia. Dzieje się tak mimo wysokich cen gazu. Zgodnie z danymi Gas Infrastructure Europe, stowarzyszenia operatorów gazowej infrastruktury, magazyny w całej Europie na 17 grudnia były wypełnione w 60 proc. Rok temu było to 78 proc. Najbardziej wrażliwe na ceny gazu w Europie Niemcy mają zapełnione magazyny w 57 proc. To o ponad 20 proc. mniej niż rok temu. Mimo to Gazprom kolejny raz nie rezerwuje nowych mocy przesyłowych na Gazociągu Jamalskim przez Polskę dalej do Niemiec. To napędza rosnące ceny gazu na kontynencie. Pod koniec ubiegłego tygodnia cena za dostawę 1000 m sześc. na styczeń 2022 r. notowana była na holenderskiej giełdzie TTF na ponad 1700 dol. To najwyższy poziom, licząc od października.
Czytaj więcej
URE poinformował, że ceny prądu i gazu dla odbiorców indywidualnych wzrosną od stycznia 2022 r. Rachunki za prąd pójdą w górę średnio o 24 proc., a za gaz nawet o 58 proc.
Węglowe problemy
W Polsce największy wpływ na ceny prądu mają uprawnienia do emisji CO2. Zdaniem Roberta Jeszke, kierownika zespołu strategii, analiz i aukcji oraz Centrum Analiz Klimatyczno-Energetycznych w Krajowym Ośrodku Bilansowania i Zarządzania Emisjami, wiele firm energochłonnych zabezpiecza się i kupuje uprawnienia, mając na uwadze wzrostowy trend, co napędza popyt. – W połowie grudnia kończą się aukcje uprawnień, co zmniejsza ich podaż na rynku, powodując wzrost cen – podkreśla Jeszke. Z tą tezą zgadza się Marcin Kowalczyk, kierownik zespołu klimatycznego w WWF. Wskazuje on, że koniec roku to zwykle czas uzupełniania „zapasów" uprawnień do emisji na kolejny rok. – Ta „gorączka zakupów" przełożyła się na wzrost cen pod koniec roku. Na początku przyszłego popyt może być więc mniejszy – prognozuje Kowalczyk. Według ekspertów sytuacja może się unormować, a ceny spaść do ok. 70 euro za tonę. W kolejnych latach należy się jednak spodziewać dalszych zwyżek cen prądu. Przez najbliższą dekadę polska energetyka będzie nadal zależna od węgla, a ten od cen uprawnień do emisji CO2. Prognozy analityków wskazują, że ceny gazu mogą zaś spaść, ale dopiero późną wiosną przyszłego roku.