Umowy z Rosjanami w branży nuklearnej nie są objęta zachodnimi sankcjami. A Siemens Energy, która w 25 proc. należy do niemieckiego koncernu Siemens AG nie jest jedyną, która prowadzi taką politykę. Dlaczego to robią? Dla pieniędzy. Bo na handlu z Rosją nadal można bardzo dobrze zarobić.
Za drogo
Joe Kaeser nie ukrywa, że zerwanie kontraktu na wspólną budowę elektrowni atomowych na Węgrzech byłoby dla jego firmy zbyt kosztowane. A dodatkowy argument, to ten, że na miejsce niemieckiej spółki natychmiast weszliby Chińczycy.
- Zerwanie umowy podpisanej w 2019 roku mogłoby okazać się zbyt kosztowne - powiedział Kaeser w wywiadzie dla „Welt am Sonntag”. - Organizacje pozarządowe, które domagają się, aby nasze kierownictwo nie przestrzegało tych umów, nie mają racji. Mogłoby to skutkować pozwem na niemal nieograniczone kwoty – dodał Kaeser.
Rosatom to największa na świecie firma wzbogacająca uran, posiadająca 43 proc. światowych mocy produkcyjnych tego. Na kolejnych miejscach znajdują się Urenco Ltd., brytyjsko-holendersko-niemiecka grupa z 31 proc. udziałem, China National Nuclear Corp. z 13 proc. i francuska Orano SA. Chodzi o budowę dwóch nowych bloków energetycznych dla rosyjskiej elektrowni Paks 2 na Węgrzech, dla której Siemens Energy dostarcza technologię bezpieczeństwa
Czytaj więcej
Węgrzy kupią we Francji zamiast w Niemczech urządzenia do rozbudowywanej przez rosyjski Rosatom elektrowni jądrowej Paks. To efekt braku zgody Berlina. Za zakupy zapłaci prawdopodobnie Rosja.