Choć debata polityków nad wprowadzeniem energii jądrowej do polskiego miksu energetycznego nasiliła się, to w ciągu dwóch lat w samym projekcie niewiele się działo – twierdzą źródła związane z dostawcami technologii.
Co więcej, między Ministerstwem Energii, które wzięło na siebie ciężar komunikacji, a spółką PGE EJ1 prowadzącą badania lokalizacyjne i środowiskowe, jest przepaść. Kiedyś lukę wypełniały działania PGE jako lidera projektu. – Teraz większościowy udziałowiec się nim nie interesuje. To może oznaczać zmiany w akcjonariacie – uważają nasi rozmówcy.
Atom upaństwowiony?
O możliwej ewolucji modelu właścicielskiego mówią też nasze źródła zbliżone do resortu energii. Z kolei dr Józef Sobolewski, dyrektor Departamentu Energii Jądrowej w resorcie, jesienią informował w Sejmie o tym, że PGE EJ1 nie będzie docelowym inwestorem w elektrowni. Sugerował też wtedy, że może być wchłonięta przez inny podmiot.
W tym kontekście mówi się o ewentualnym udziale Orlenu. – Nie potwierdzam i nie zaprzeczam – mówi pytana o taki scenariusz osoba zbliżona do tych rozmów. – Trudno byłoby znaleźć inwestora, jeśli nie ma modelu finansowania i wiarygodnej kalkulacji co do zwrotu z inwestycji – oponuje menedżer związany z branżą atomową. – Samo PGE też było bardziej przychylne atomowi, gdy mówiło się o mechanizmie kontraktu różnicowego (gwarantuje przychody na ustalonym poziomie – red.) – dodaje. Bardziej wierzy więc w znacjonalizowanie PGE EJ1.