Mamy problem z ceną energii. Składowe, które na to wpływają się nie zmniejszyły – cały czas mamy wysokie ceny węgla w kraju, a także drożejące ceny uprawnień do emisji CO2. Co się stanie 1 stycznia 2020 r., kiedy kończy się zamrożenie cen energii? Zamrożą ponownie?
Zamrożenie cen energii było decyzją polityczną, nie biznesową. Proszę sobie wyobrazić, że rząd wprowadza cenę na pomarańcze albo cukier. To jest tego typu decyzja.
Wcześniej umówiliśmy się, że rynek energii elektrycznej ma być towarowy, na którym działają prawa rynku. Zamrożenie cen energii było błędem. Skutki mamy do dzisiaj. Trudno powiedzieć, co będzie z tym za chwilę.
Najważniejszym problemem jest kwestia przemysłu ciężkiego. Chodzi o ponad 20 przedsiębiorstw, które budują 30 proc. gospodarki. Decyzję o tym, żeby ten przemysł rozwijać, podejmowały 10–20 lat temu. Dla nich decyzja o tym, czy zostać w danym kraju, będzie decyzją jednostkową, bo się odbije na lata.
Może społeczeństwo nie chce takiego przemysłu. Może młode pokolenie powie, że nie chce w Polsce budować samochodów, czołgów albo przemysłu stalowego. Może będą woleli kupić stal z zagranicy i pójść w kierunku wyżej przetworzonych produktów. Inne kraje na świecie potrafią to robić, a przecież Polska jest 25. najbogatszym krajem świata.
Z punktu widzenia gospodarki wtórne jest, ile za prąd zapłaci gospodarstwo domowe. Najważniejsze jest, jaka odpowiedź pójdzie do przemysłu, również do spółek handlujących energią. Wiele z tych spółek utraciło swoje przychody dzięki politycznej decyzji.
Obecnie ponad 80 proc. naszej energii wytwarzamy, spalając węgiel. Powinniśmy szybciej odchodzić od węgla, biorąc po uwagę koszty wytworzenia tej energii?
Z jednej strony koszty wytworzenia, ale z drugiej strony są koszty społeczne. W Krakowie widać, że działalność, która spowodowała odejście od niskiej emisji, daje mieszkańcom oddech.Nie chcę odpowiadać, czy lepiej odejść szybciej, czy budować więcej OZE czy elektrownię atomową. Na to powinna odpowiedzieć polityka energetyczna oparta na polityce gospodarczej. Taki predykcyjny model odpowiedziałby na parę scenariuszy.
Jako Europa mamy problem z surowcami energetycznymi. Musimy kupować surowce do produkcji energii.
Jest olbrzymia przepaść technologiczna i olbrzymie przyspieszenie w nowoczesnych sposobach przetwarzania energii oraz wiedzy, którą dostajemy w ciągu ostatnich paru lat. Wydaje się, że to wodór będzie mostem energetycznym, który połączy dzisiejsze pokolenie w latach 2040–2050. Dzisiaj wodór, który na ziemi jest w postaci metanu, jest głównym budulcem znanego nam wszechświata. Podróż na Marsa czy wyjście z ziemskiej cywilizacji daje konieczność patrzenia na inne paliwa. Na węglu czy ropie tam nie polecimy. Paliwa kopalne się nie sprawdzą.
Młode społeczeństwo nie ma pomysłu, w jaki sposób do tego podejść. Dla młodego człowieka prąd jest oczywistością. On nie musi walczyć, żeby mieć dostęp do naładowania komórki czy komputera. On to musi mieć.
Mamy lukę pięciu–siedmiu lat i nie może się zasklepić, że zostaniemy na węglu. Musimy mieć prąd w gniazdku, ale dość duże środki przeznaczyć na spróbowanie znalezienia czegoś nowego. Może wodoru, fuzja jądrowa ciągle jest w powijakach. Trzeba też nauczyć społeczeństwo, że to nie jest technologia nie do opanowania. Wszyscy też bali się maszyny parowej, która przegrywała z koniem.