„Administracja prezydenta opracowała i lada dzień przedstawi pod obrady Sejmu poprawki do niektórych ustaw, które ograniczą możliwość otrzymania licencji dla tych uczestników rynku energii elektrycznej, którzy zaczną handlować na Litwie prądem z elektrowni jądrowej w Ostrowcu” – mówił Jarosław Niewierowicz doradca prezydenta Litwy dla agencji BNS.
Chodzi o to, by prąd, który stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, nie był sprzedawany na Litwie. „Dlatego jeżeli zostanie ustalone, że uczestnik rynku handluje takim prądem, jego licencja zostanie wstrzymana”.
Niewierowicz dodał, ze Wilno nie chce dopuścić do zakupów białoruskiego prądu także przez inne kraje. „Rozmawialiśmy tak z Łotyszami jak i Estończykami. Nie wątpię, że dyskusja przeniesie się do Brukseli.”
Wśród republik bałtyckich nie ma w tej sprawie zgody. W sierpniu rząd Łotwy zapowiedział, że jeżeli Wilno zakończy handel prądem z Białorusi, to przejmie to Ryga. Operator sieci Łotwy – firma AST tłumaczył to chęcią zapewnienia handlu prądem między republikami a Rosją.
Litwini obawiają się teraz, że w ten sposób prąd z Ostrowca trafi na rynek Unii, choć premier Łotwy zapewnia, że o zakupach z Ostrowca nie może być mowy.
„Administracja prezydenta opracowała i lada dzień przedstawi pod obrady Sejmu poprawki do niektórych ustaw, które ograniczą możliwość otrzymania licencji dla tych uczestników rynku energii elektrycznej, którzy zaczną handlować na Litwie prądem z elektrowni jądrowej w Ostrowcu” – mówi Jarosław Niewierowicz.