Jak twierdzą źródła gazety, nie ma jeszcze daty rozpoczęcia prac przy realizacji tej wartej 18 mld funtów inwestycji.
Dla Polski ma to znaczenie ze względu na realizowany u nas program budowy pierwszej elektrowni atomowej. Projekt brytyjski, który uzyskał wsparcie w postaci kontraktów różnicowych (rządowych dopłat do wyznaczonego poziomu 92,5 funta/MWh, gdy cena rynkowa jest poniżej), jest dla nas swojego rodzaju punktem odniesienia. Kolejne opóźnienie i trudności w zorganizowaniu finansowania są wodą na młyn przeciwników atomu. Twierdzą, że takie projekty nie mają uzasadnienia ekonomicznego.
Nasze Ministerstwo Energii twierdzi, że nic nie zakłóca przygotowań do realizacji programu atomowego, a sam projekt jest obecnie przedmiotem analiz. – Dotyczą one przyjętych metod, założeń i koncepcji organizacyjno-technologicznych. Nic nie wskazuje, by zaistniały przesłanki do zaniechania projektu – wskazuje resort.
To deklaracja ważna dla EDF i Arevy, którzy w ramach jednego konsorcjum mają być zaproszeni przez powołaną do realizacji polskiej inwestycji spółkę PGE EJ1, gdy ta ogłosi w końcu opóźniające się postępowanie zintegrowane.
Ale brytyjskie kłopoty Francuzów mogą wymusić na EDF szybszą sprzedaż aktywów na paliwa kopalne w innych krajach, m.in. w Polsce. Koncern posiada w naszym kraju elektrociepłownie na węgiel i gaz. I choć przedstawiciele EDF nie potwierdzają zamiaru ich sprzedaży, to rynek huczy od informacji o planowanej transakcji. Zainteresowanie kupnem zgłaszały m.in. PGNiG Termika, Energa oraz CEZ. Z informacji rynkowych wynika, że sprzedaż może przynieść 2 mld zł do połowy roku.