– Firmy z branży okołogórniczej spodziewały się nadchodzącego spowolnienia gospodarczego, jednak pandemia koronawirusa, a także najnowsze decyzje zawarte na szczycie w Unii Europejskiej, sprawiają, że sytuacja stała się na tyle trudna, że bez dialogu i planu działań, setki tysięcy miejsc pracy są zagrożone – alarmuje Mirosław Bendzera, prezes Famuru, największego krajowego producenta maszyn górniczych.

Branża przekonuje, że to ostatni moment na stworzenie planu i konsekwentnej realizacji wypracowanych rozwiązań. Podaje, że liczba mieszkańców Śląska sięga 4 489 000 osób, z czego górnicy to ok. 83 tys. mieszkańców, a nawet 400 tys. pracowników zatrudnionych jest w firmach okołogórniczych i firmach z nimi współpracujących. Jeśli weźmiemy pod uwagę rodziny osób związanych zawodowo z sektorem górniczym, można szacować, że od jego kondycji zależy byt około 2 mln osób, co stanowi niemal połowę populacji Śląska.  Podobna sytuacja ma miejsce również w innych regionach górniczych w Polsce.

""

Adobe Stock

energia.rp.pl

– Firmy okołogórnicze – te, które w PKD wykazują usługi dla górnictwa – często współpracują z wieloma innymi podmiotami, które zatrudniają tysiące pracowników i które nie są identyfikowane jednoznacznie jako branża górnicza. Tylko członkowie naszej Izby zatrudniają ponad 100 tys. osób. Izba jest naturalnym partnerem do rozmów ze stroną rządową i społeczną o wsparciu podmiotów, które mogą ucierpieć lub – powiedzmy wprost – mogą przestać istnieć bez pomocy tych, którzy dziś wspierają polskie górnictwo – podkreśla Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo – Handlowej.

Według przedstawicieli branży konieczne jest więc wypracowanie systemowych narzędzi pomocowych.