Piątkowe porozumienie z górnikami, zakładające, że ostatnia kopalnia Polskiej Grupy Górniczej działać będzie aż do 2049 r., wywołało olbrzymi entuzjazm na giełdzie, który trwał do poniedziałku. W tym czasie notowania Polskiej Grupy Energetycznej wzrosły aż o 30 proc., Tauronu o 28 proc., a Enei o 19 proc. Niewielka korekta przyszła dopiero we wtorek. Analitycy mają problem z oceną, co skłoniło giełdowych inwestorów do tak entuzjastycznej reakcji. – Ja nie widzę uzasadnienia dla tak mocnego wzrostu notowań firm energetycznych, jaki obserwowaliśmy w ostatnich dniach. Być może inwestorzy uwierzyli w to, że zawarcie porozumienia z górnikami jest pierwszym krokiem w kierunku wydzielenia aktywów węglowych z koncernów energetycznych, co jest korzystne dla tych firm w długim terminie – zastanawia się Michał Sztabler, analityk Noble Securities.
Z kolei Krystian Brymora z DM BDM komentuje: – Inwestorzy mogli odbierać to w ten sposób, że już zamknięcie dwóch kopalń do 2021 r., a trzech do 2023 r. pomoże zdjąć nadpodaż węgla i odciążyć cały rynek. Biorąc pod uwagę, że górnicy oczekiwali pracy do 2060 r., to ustalenie granicznej daty na 2049 r. jest więc pewnego rodzaju kompromisem – podkreśla analityk.
Węgiel na zwałach/Bloomberg
Tymczasem eksperci ostrzegają, że zbyt wolne tempo restrukturyzacji górnictwa pogłębi nadpodaż węgla na rynku węgla i będzie niekorzystne dla energetyki. – Przedstawiony w dokumencie harmonogram likwidacji kopalń nie spowoduje, że uporamy się z problemem nadpodaży węgla na polskim rynku. Z moich wyliczeń wynika, że w 2035 r. działać będzie już tylko kilka bloków węglowych, tych najsprawniejszych, które potrzebować będą około 10 mln ton paliwa rocznie. Pozostałe bloki są tak stare, że będą musiały być wyłączone. A przecież poza kopalniami PGG mamy też Bogdankę, kopalnie Tauronu i Jastrzębską Spółkę Węglową, która również ma surowiec dla energetyki. Tak wiele paliwa nie będziemy potrzebować – przekonuje Bartłomiej Kubicki, analityk Societe Generale.
Podobnego zdania jest Sztabler: – Jeśli przeanalizujemy harmonogram zamykania kopalń, to widzimy duże ryzyko, że produkcja węgla będzie spadała znacznie wolniej niż jego zużycie. A to oznacza rosnącą nadpodaż tego surowca na rynku. W takim scenariuszu Bogdance trudniej będzie odnaleźć swoje miejsce na polskim rynku – kwituje analityk Noble Securities. Na koniec lipca przy kopalniach leżało niemal 8 mln ton niesprzedanego węgla.