Zasadnicze założenie, jakie trzeba przyjąć na wstępie: niemiecka gospodarka to nie tylko jakiś "motor Europy", jeden z najważniejszych filarów strefy euro czy po prostu społeczność obrzydliwie bogatych biznesmenów. Dla polityki wewnętrznej dobrobyt gospodarczy przez niemalże osiem ostatnich dekad był podstawą dla wyrugowania nazizmu z życia społecznego, sfrustrowanych przegraną wojną głów i zbudowania republiki od nowa. Tak widzieli to Amerykanie, decydując się na Plan Marshalla, tak widzą to dziś również politycy nad Renem.
Krwiobiegiem gospodarki jest energetyka. W Niemczech przez długie lata oznaczało to spalanie węgla na olbrzymią skalę: republika była uzależniona od czarnego złota, a miejsca takie jak Zagłębie Ruhry można by barwnie określić mianem europejskich kotłowni. Z czasem powojenne gabinety rządowe zaczęły dostawiać do systemu kolejne elektrownie nuklearne. W 2011 r. przyszła jednak katastrofa w Fukuszimie.
Czytaj więcej
W ciągu ostatnich kilku tygodni dalekosiężne, wieloletnie plany dla energetyki wylądowały na śmietniku historii. Zerwanie przez Zachód z rosyjskimi surowcami w krótkiej perspektywie będzie miało, oczywiście, charakter poszukiwania innych dostawców tych samych surowców. Ale już na średnią i dłuższą metę przyniesie szybszy zwrot ku OZE i – najprawdopodobniej – renesans atomu.
Falstart rewolucji
W innych państwach, szczególnie w Polsce, tsunami w Japonii oraz będącą jego skutkiem awarię tamtejszej elektrowni jądrowej można było uznać za egzotyczne story – budzące zainteresowanie o tyle, że na naszych oczach rozgrywały się sceny jak z hollywoodzkiego dramatu. W kraju takim jak Niemcy jednak – gdzie elektrownie nuklearne rozsiane są po całym kraju, a na dodatek Zieloni stanowią jedną z najpoważniejszych sił w krajowej polityce – dramat Japonii wyglądał znacznie bardziej realnie i przejmująco. Stąd pospieszna, już wtedy uznawana przez część ekspertów ze środowiska energetyki za przedwczesną, decyzja o wyłączeniu elektrowni atomowych.
Kanclerz Angela Merkel postanowiła przekuć to w kolejny polityczny sukces: alternatywą dla atomu, na który jej rodacy patrzyli już z nowymi obawami, miały być odnawialne źródła energii – nie tylko czyste, ale też bezpieczne i zgodne z duchem czasów, w których troska o zmiany klimatyczne i dobrostan środowiska naturalnego zaczynała zyskiwać na znaczeniu.