W 2030 r. ponad 40 proc. energii elektrycznej w Polsce może być produkowanych z odnawialnych źródeł. To 10 lat wcześniej niż przewiduje przygotowany przez rząd dla Brukseli krajowy plan na rzecz energii i klimatu – wynika z najnowszego raportu Forum Energii, przygotowanego we współpracy z Instytutem Energetyki z Gdańska.
Według autorów raportu po 2025 r., kiedy skończy się wsparcie publiczne dla przestarzałych elektrowni spalających węgiel, spółki energetyczne będą chciały je wyłączyć. W ten sposób w ciągu dekady z krajowego systemu wypadnie co najmniej 10 GW mocy.
Elektrownia w Bełchatowie opalana węglem brunatnym to największy zespół wytwórczy energii elektrycznej w Polsce
– Polska będzie miała za parę lat duży problem ze zbilansowaniem systemu energetycznego. Presja na wyłączanie przynoszących straty jednostek węglowych będzie rosła, kolejne próby wsparcia ich pracy ze środków publicznych, zwłaszcza wobec kryzysu wywołanego pandemią, pogłębią tylko te problemy – twierdzi Joanna Maćkowiak – Pandera, prezes Forum Energii. Według niej, biorąc pod uwagę uwarunkowania finansowe, długość procesów inwestycyjnych oraz kwestie środowiskowe, żeby uzupełniać brakujące moce wytwórcze do 2030 r. możemy wybierać pomiędzy rozwojem OZE i energetyki gazowej. – Z naszych analiz wynika, że OZE to nie jest zielony kwiatek do kożucha polskiego systemu energetycznego, ale narzędzie do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego i metoda na obniżenie hurtowych cen dla przemysłu – przekonuje Maćkowiak – Pandera.
Shutterstock