To już trzecia wersja dokumentu, który powstał pod koniec 2018 r. w ówczesnym Ministerstwie Energii, kierowanym przez Krzysztofa Tchórzewskiego. Minister Tchórzewski zaktualizował projekt w listopadzie 2019 r., tuż przed swoim odejściem z rządu. Po likwidacji tego resortu obszar energii trafił do Ministerstwa Aktywów Państwowych, a następnie do Ministerstwa Klimatu. I to właśnie ten ostatni resort, kierowany przez Michała Kurtykę, opracował kolejną, trzecią wersję projektu polityki energetycznej państwa do 2040 r.
– Chcieliśmy, aby transformacja była przeprowadzona w sposób odpowiedzialny, a więc z jednej strony rynkowy, a z drugiej racjonalny, uwzględniający wszystkie koszty. Projekt oparliśmy na trzech filarach: sprawiedliwej transformacji, zeroemisyjnym systemie energetycznym i ochronie powietrza – podkreśla Kurtyka.
Michał Kurtyka, minister klimatu, w studio Rzeczopspolitej
Dokument wyznacza dla polskiej energetyki dwa scenariusze – dla wolniejszego i dla szybkiego wzrostu kosztów emisji CO2. – Pierwszy z nich powstał jeszcze w 2018 r. i dziś wydaje się nierealny, w związku z dynamicznym wzrostem cen uprawnień do emisji CO2. Tak więc idziemy drogą wyznaczą przez drugi scenariusz, choć ostatecznie możemy znaleźć się gdzieś pomiędzy wyznaczonymi widełkami – wyjaśnia Kurtyka.
Oba scenariusze różnią się przede wszystkim udziałem węgla w produkcji energii elektrycznej. Według tej drugiej, bardziej realnej ścieżki, uwzględniającej wysokie koszty emisji CO2, do 2030 r. udział węgla sięgnie 37 proc., a w 2040 r. już tylko 11 proc. Zaś pierwszy scenariusz, tożsamy z poprzednią wersją strategii, zakłada osiągnięcie 56 proc. udziału węgla w 2030 r. i 28 proc. w roku 2040. Dziś z węgla powstaje w Polsce ponad 70 proc. energii elektrycznej. Na transformację rejonów górniczych Polska ma pozyskać 60 mld zł z funduszy europejskich.