Istota tego projektu polega na tym, by odciążyć firmy energetyczne od kosztów związanych z węglem i stworzyć im w ten sposób lepsze warunki do realizacji inwestycji w OZE. Spółka ma zagwarantować funkcjonowanie energetyki węglowej na najbliższe kilka dekad, co jest korzystne dla kopalni i innych związanych z nią zakładów.
Niemcy mają to już za sobą
W warunkach polskich przyszłość węgla należy dyskutować na płaszczyźnie energetycznej i finansowej, lecz także w kontekście społecznym i bezpieczeństwa energetycznego kraju. Polska nie jest pierwszym krajem, który zastanawia się nad wydzieleniem części aktywów węglowych od reszty źródeł energii. Warto więc przyjrzeć się podobnym działaniom za granicą.
We wschodnich Niemczech, niedaleko od granicy z Polską, znajduje się duże zagłębie węglowe – Lausitzer Braunkohleregion. Kopalnie i związane z nimi zakłady sprywatyzowano w 1994 roku. Najpierw kopalnie przejęło konsorcjum zachodnioniemieckich koncernów energetycznych. W 2003 roku większość tych kopalń i elektrowni węglowych przeszła w ręce szwedzkiego koncernu Vattenfall. W 2014 roku Vattenfall ogłosił chęć sprzedaży tych aktywów z racji wysokich strat, wynoszących dziesiątki milionów euro rocznie, które przynosiły. Jednak chętnych do przejęcia koncernu energetycznego z niegdyś blisko 8000 pracowników nie było. W rezultacie Vattenfall postanowił zainwestować 3,5 miliarda euro, z czego półtora miliarda miało być przeznaczone na rekultywację terenów pogórniczych.
Czesi w akcji
Ostatecznie koncern przejęło czeskie przedsiębiorstwo Energetický a průmyslový holding (EPH), które jest własnością czeskiego milionera Daniela Křetínský‘ego i firmy PPF Investments.