We wrześniu litewski Amber Grid miał podpisać kontrakt wart 79,85 mln euro netto (136 mln brutto) z firmą Alvora, która wygrała przetarg na budowę litewskiego odcinka gazociągu GIPL. Budowa miała oficjalnie ruszyć na początku października, ale uroczystość została odwołana. Wynik przetargu zaskarżył inny uczestnik – litewska firma MT Group. – Oczywiście sytuacja nie należy do lekkich, ale naszym celem jest zakończenie budowy w terminie, w końcu 2021 r. Poleciłem firmie Epso-G (jest spółką córką i akcjonariuszem realizującego projekt Amber Grid – informuje agencja BNS), przedstawić alternatywne sposoby realizacji inwestycji w terminie – zapewnił Żygimantas Vaiczunas minister energetyki Litwy.

""

pipeline/Bloomberg

Foto: energia.rp.pl

Zapewnił, że władze zrobią wszystko, by nie stracić dofinansowania Unii „Nie jesteśmy jeszcze na takim etapie, by mówić o stracie tego dofinansowania jako o realnym ryzyku. Jeżeli nie podpiszemy umowy teraz a podpiszemy powiedzmy w pierwszej połowie przyszłego roku, to ryzyko z każdym miesiącem rośnie. Wciąż jednak mamy przestrzeń do przyśpieszenia projektu – zapewnił minister.

Jeżeli Wilno nie zdąży z realizacją na czas, to straci całe dofinansowanie czyli 58 mln euro. Jeżeli okaże się, że przetarg był nieprzejrzysty i zostanie wszczęte dochodzenie, to Unia obetnie dotację o jedną czwartą. Amber Grid realizuje projekt GIPL wspólnie z polskim Gaz-Systemem. Gazociąg ma mieć długość 508 km i kosztować 0,5 mld euro z czego po stronie litewskiej jest 165 km za 136 mln euro. Unia przyznała projektowi dofinansowanie do 295,4 mln euro. W końcu lipca Amber Grid podpisał kontrakt z polskim Izostal SA na kwotę 26,4 mln euro netto. Polacy dostarczą stalowe rury dla GIPL. Termin oddania GIPL do użytku to koniec 2021 r.