Takie oświadczenie złożył Mohsem Kamsari dyrektor ds kontaktów międzynarodowych państwowego koncernu paliwowego NIOC, podając, że wydobycie ropy w Iranie osiągnęło poziom sprzed sankcji czyli 4,2 mln baryłek na dobę.
– W związku z tym cyfra, do której odnosił się w swoich wypowiedziach minister ropy została osiągnięta i możemy dołączyć do planu zamrożenia wydobycia – cytuje za mediami irańskimi agencja Prime.
Jest tu jednak kilka „ale”, które mogą znów pomieszać szyki zwolennikom takiego rozwiązania. Po pierwsze Iran chce, by zamrożenie miało miejsce nie ma poziomie ze stycznia, jak proponowały Arabia Saudyjska i Rosja, ale właśnie z przełomu kwietnia i maja, gdy kraj osiągnął najwyższy poziom. Po drugie ostateczna decyzja należy do ministra ropy, który nie jest zwolennikiem takich rozwiązań jak zamrażanie wydobycia.
Wcześniej władze w Teheranie zapowiadały, że nawet po osiągnięciu wydobycia sprzed sankcji będą gotowe zamrozić pompowanie po 1-2 miesiącach. A bez Iranu w ogóle takie porozumienie nie ma sensu, bo kraj jest drugim po Arabii Saudyjskiej producentem ropy w OPEC i do tej pory sprzedawał surowiec nawet dwa razy taniej niż kurs giełdowy, byle tylko odzyskać dawne rynki zbytu.