Cały problem jednak w tym, że do takiej współpracy nie są gotowi Amerykanie, którzy wydobywają ropę z łupków.
Zdaniem el-Badriego porozumienie Arabii Saudyjskiej, Kataru i Wenezueli oraz Rosji o zamrożeniu wydobycia ropy na obecnym poziomie, to dopiero początek stabilizowania sytuacji. Za 3-4 miesiące zostanie przeprowadzona analiza na ile ten środek jest efektywny.
Jednocześnie el-Badri przyznał, że sam OPEC decydując się na zwiększenie wydobycia o ponad półtora miliona baryłek dziennie od połowy 2014 roku nie sądził, że amerykańscy producenci ropy z łupków będą tak odporni i że surowiec tak bardzo stanieje.
—Ten cykl jest wyjątkowo uciążliwy – mówił Badri. I ujawnił, że OPEC rozmawia o zamrożeniu produkcji także z Brazylią, Meksykiem, Omanem oraz Chinami i namawia te kraje do pozostawienia wydobycia na obecnym poziomie. Jeśli i to nie pomoże, trzeba będzie ciąć limity – przyznał el-Badri.
Szef OPEC jednak nie ma złudzeń, że będzie to środek tak skuteczny, jak to było w przeszłości. Bo kiedy ropa podrożeje z obecnych ok 30 dol. za baryłkę do 50-60 dol., natychmiast wzrośnie aktywność Amerykanów. A już teraz , jak wynika z raportu Międzynarodowej Agencji Energii przedstawionego w poniedziałek,22 lutego , na rynku jest o 1,6 mln baryłek więcej, niż wynosi dzienny popyt na ten surowiec. Przy tym el-Badri jest jeszcze większym pesymistą, niż MAE, bo uważa, że wzrost cen ropy nastąpi wolniej, niż to przewiduje agencja, chociażby dlatego, że dzisiejsze zapasy tego surowca wynoszą ok 350 mln baryłek, czyli stanowią zaspokojenie 4-dniowego globalnego popytu.