Jens Miller rzecznik spółki Nord Stream-2 AG oświadczył, że firma nie odczuwa dążenia Komisji Europejskiej, by zablokować projekt.
„Nie odczuwamy nacisku KE na kraje – cztery kraje, przez których wyłączne strefy ekonomiczne ma przejść planowany gazociąg Nord Stream-2. Chodzi o Niemcy, Szwecję, Danię i Finlandię” – cytuje Millera portal Delfi.
Rzecznik dodał, że Polska, Litwa, Łotwa i Estonia, z którymi spółka musi uzgodnić budowę (dostać zgodę) z powodu możliwego wpływu kolejnej podmorskiej rury na środowisko, „nie zdołają zablokować projektu tylko dlatego, że nie chcą, by był realizowany”.
Rosja, Niemcy, Szwecja, Dania i Finlandia powinny uwzględnić wpływ rurociągu na środowisko, zanim podejmą ostateczną decyzję biznesową. Miller zapewnił, że monitoring już działającego od kilku lat Nord Stream, pokazał, że wpływ leżącej na dnie Bałtyku wielkiej rury jest o wiele mniejszy, aniżeli było to oczekiwane.
Kraje przez których strefy ekonomiczne przejdzie trasa gazociągu, muszą ocenić projekt i podzielić się tymi informacjami z sąsiadami, których środowisku może zagrozić budowa i eksploatacja gazociągu. Chodzi tu o siebie nawzajem oraz właśnie o Polskę i republiki bałtyckie.