Surowcowa łamigłówka

Polska Grupa Górnicza kroczy drogą Kompanii Węglowej, choć na znalezienie dla niej innej ścieżki było mnóstwo czasu. Plan ratunkowy tworzony jest teraz pod presją, a storpedować go mogą banki.

Publikacja: 21.06.2020 21:27

Surowcowa łamigłówka

Foto: Bloomberg

Mamy kolejny kryzys w górnictwie węgla kamiennego, a rząd chce sięgać po stare metody ratowania branży. Sklecić plan ratunkowy, który zadowalałby wszystkie zainteresowane strony, nigdy nie było łatwo, za to dziś jest jeszcze trudniej. Tym razem żadna ze spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa nie deklaruje wsparcia finansowego dla pogrążonych w kłopotach kopalń. Z kolei pomysł przerzucenia zakładów wydobywczych do państwowego Węglokoksu napotyka przeszkody. Po pierwsze, ta koncepcja wymagałaby znalezienia finansowania, co może okazać się karkołomnym zadaniem. Po drugie, z naszych informacji wynika, że na takie zmiany niechętnie patrzą banki finansujące największą z węglowych firm – Polską Grupę Górniczą (PGG).

Znaków zapytania jest więcej. Jak dotąd nikt nie powiedział górnikom, że część kopalń musi zostać zamknięta i to jak najszybciej, choć nieoficjalnie mówią nam o tym decydenci na Śląsku. Słyszymy też, że ważą się losy prezesa PGG Tomasza Rogali, jednak na razie ministrowi aktywów państwowych nie udało się znaleźć innego sternika dla tego tonącego statku.

Miliardy na ratunek

PGG powstała na zgliszczach upadającej Kompanii Węglowej. Cała ta operacja była możliwa dzięki wpompowaniu w spółkę 3,4 mld zł przez kontrolowane przez państwo firmy, głównie energetyczne. Te pieniądze miały wystarczyć, by zapewnić śląskim kopalniom trwałą rentowność. Jednak pod warunkiem, że przejdą one realną restrukturyzację, skutkującą spadkiem kosztów produkcji. Tak się jednak nie stało, a nadejście finansowej katastrofy przyspieszył kryzys wywołany pandemią koronawirusa.

– Wynagrodzenia to ponad połowa kosztów spółki. A do spłaty mamy 2 mld zł obligacji. Dług ten musimy obsłużyć. Zobowiązania pochodzą jeszcze z czasów Kompanii Węglowej, która zadłużała się m.in. po to, by płacić wynagrodzenia swoim pracownikom. To kierunek ku upadłości. Jeżeli będziemy kroczyć drogą przećwiczoną w KW, to pamiętajmy, że skończyła się ona w ostatniej chwili ratowaniem kopalń – to słowa prezesa PGG Tomasza Rogali, wypowiedziane w lutym 2020 r. dla Silesia24.pl, gdy górnicze związki zawodowe domagały się 12-proc. podwyżki płac. Okazały się prorocze, bo kilka dni później prezes zgodził się jednak na podniesienie wynagrodzeń górnikom o 6 proc., choć grupa nie miała na to środków, a dziś PGG potrzebuje już pilnej akcji ratunkowej. Przed wyborami prezydenckimi nie należy spodziewać się jednak żadnych decyzji. Nie wkłada się kija w mrowisko, gdy ważą się losy polityków.

Kurczący się rynek

W układaniu planu ratunkowego nie pomagają wciąż mocno napięte relacje między spółkami węglowymi a energetycznymi. Obecny prezes Polskiej Grupy Energetycznej Wojciech Dąbrowski zapewnia jednak, że jest gotowy na szczerą rozmowę o przyszłości śląskich kopalń.

Sytuację pogarsza trwająca pandemia koronawirusa. Z powodu masowych zakażeń wśród górników minister aktywów państwowych Jacek Sasin zdecydował o wstrzymaniu wydobycia w 12 kopalniach. Obiecał jednocześnie górnikom, że w czasie postoju dostaną 100 proc. swoich pensji. Spółki węglowe w nieoficjalnych rozmowach oczekują, że do wypłat dorzuci się państwo. Istnieją też poważne obawy, że kopalnie po powrocie do pełnych mocy nie znajdą kupców na cały swój węgiel. W maju krajowe elektrownie opalane węglem kamiennym wyprodukowały aż o 24 proc. mniej prądu niż przed rokiem.

Poskładać ze sobą wszystkie elementy tej węglowej układanki nie będzie łatwo. Tym bardziej że – jak pokazuje historia – nawet włożenie miliardów złotych do tego biznesu nie gwarantuje sukcesu.

Badania górników będą kontynuowane

Od początku pandemii liczba pracowników kopalń węgla zakażonych koronawirusem przekroczyła 6 tys. Spośród nich już niemal połowa wyzdrowiała. Aby zminimalizować ryzyko powstania nowych ognisk zachorowań, rząd zdecydował o wstrzymaniu normalnego trybu wydobywczego w 12 kopalniach – dziesięciu z Polskiej Grupy Górniczej i dwóch z Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin zapewnił w piątek, że sytuacja epidemiologiczna na Śląsku została ustabilizowana. – Kopalnie po zakończeniu okresu ograniczenia wydobycia będą mogły bezpiecznie wrócić do pracy – podkreślił. Dodał, że liczba zakażeń na Śląsku wyraźnie maleje. Do tej pory przeprowadzono tam około 220 tys. testów na obecność koronawirusa, w tym prawie 100 tys. wśród górników. Badania pracowników kopalń będą kontynuowane. – Będziemy nadal takie już bardziej wybiórcze badania przeprowadzać, żeby górnicy, którzy wrócą do pracy, czuli się bezpiecznie – zapowiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski. ∑

Mamy kolejny kryzys w górnictwie węgla kamiennego, a rząd chce sięgać po stare metody ratowania branży. Sklecić plan ratunkowy, który zadowalałby wszystkie zainteresowane strony, nigdy nie było łatwo, za to dziś jest jeszcze trudniej. Tym razem żadna ze spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa nie deklaruje wsparcia finansowego dla pogrążonych w kłopotach kopalń. Z kolei pomysł przerzucenia zakładów wydobywczych do państwowego Węglokoksu napotyka przeszkody. Po pierwsze, ta koncepcja wymagałaby znalezienia finansowania, co może okazać się karkołomnym zadaniem. Po drugie, z naszych informacji wynika, że na takie zmiany niechętnie patrzą banki finansujące największą z węglowych firm – Polską Grupę Górniczą (PGG).

Pozostało 85% artykułu
Surowce i Paliwa
Nowy zarząd Orlenu poznamy w najbliższych dniach. Będzie potrzebny nowy konkurs?
Surowce i Paliwa
O posady w zarządzie Azotów stara się 73 kandydatów
Surowce i Paliwa
W Polsce wydobywa się coraz mniej gazu i ropy
Surowce i Paliwa
Daniel Obajtek czytał tajne dokumenty. Jacek Sasin: To skrajny absurd
Surowce i Paliwa
Ukraiński dron trafił w kombinat rudy żelaza rosyjskiego oligarchy