Ropa gatunku WTI zyskiwała w środę rano 2,1 proc. Jej cena przekraczała 76 dol. za baryłkę. Ropa gatunku Brent rosła natomiast o prawie 2 proc. i kosztowała 79,6 dol. za baryłkę. Była to reakcja na zamach dokonany przez izraelskie służby (rząd Benjamina Netanjahu dotychczas nie potwierdził, że to Izrael zorganizował atak) na liderze Hamasu, Ismailu Haniji. Inwestorzy obawiają się, że może on doprowadzić do eskalacji konfliktu pomiędzy Izraelem oraz Iranem i jego sojusznikami. Konflikt taki mógłby na przykład prowadzić do nasilenia ataków na tankowce na Morzu Czerwonym.
- Zabicie Haniji oczywiście oddala nadzieję na zwieszenie broni. Ponieważ doszło do niego w Teheranie, jest możliwe, że może prowadzić do dużego konfliktu i mogą wziąć w nim udział inne kraje — twierdzi Priyanka Sachdeva, analityczka firmy Pillip Nova.
Czytaj więcej
Lider Hamasu Isma'il Hanijja zginął w Teheranie. Przedstawiciele Iranu oceniają, że ta śmierć wzmocni więzy między Teheranem a Palestyną oraz że Palestyńczycy mają prawo ukarać sprawców zamachu.
Mimo zwyżek, do których doszło w środę rano, cena ropy WTI i tak była niewiele wyższa od czerwcowego dołka i 8,5 proc. niższa niż miesiąc temu. Od początku roku zyskała ona 6,5 proc., ale jest wciąż daleka od szczytu z września 2023 r. Przekraczała wówczas 95 dol. za baryłkę.
Poza wzrostem cen ropy naftowej nie było innych bardziej znaczących rynkowych reakcji na zabójstwo szefa Hamasu.