Żądanie zapłaty trafiły do Rosneft – rosyjskiego koncernu naftowego, z którym umowę ma podpisaną rafineria w Mozyrze. W związku z tym prezes Igor Sieczin skierował do wicepremiera Dmitrija Kozaka odpowiedzialnego za sektor energetyczny Rosji, specjalne pismo.
CZYTAJ TAKŻE: Orlen i Lotos dostaną rekompensaty za brudną ropę
Prosi w nim rząd, by zmusił Transneft (monopolista w eksporcie ropy – odpowiedzialny za aferę z zanieczyszczeniem naftociągu-red.), by już teraz zapłacił klientom rekompensaty. Sam Rosneft też jest poszkodowany. W maju koncern musiał ograniczyć wydobycie o 0,5 mln ton z powodu „jednostronnej odmowy przez Transneft przyjmowania ropy do systemu” – pisze gazeta Kommersant.
Sieczin informuje rząd o szczegółach otrzymanych roszczeń klientów. Rafineria w Mozyrze otrzymała 443 tys. ton ropy z „Przyjaźni” o wartości 185 mln ton. Z tego 370 tys. ton okazało się zanieczyszczone chlorem, a tym samym niezdatne do użytku. Ropa ta ma wartość 155 mln dol.
I tyle chce otrzymać rafineria. Białorusini podkreślają, że chcą polubownego rozwiązania sporu, choć umowa daje im prawo pójścia do sądu (Sąd Arbitrażowy w Moskwie).
Sieczin pisze też, że pretensje polskiego PKN Orlen wynoszą 45 tys. dolarów. – Kwota 45 tys. dolarów tytułem rekompensaty za niedostarczoną w kwietniu tego roku ropę, to tylko nieznaczna część przysługującego nam odszkodowania wynikającego z kontraktów długoterminowych za niedostarczenie surowca – mówi nam Joanna Zakrzewska, rzecznik prasowy PKN Orlen. Jednak odrębną kwestią – o czym zapomina prezes Sieczin jest wyliczenie strat jakie poniosły rafinerie z tytułu zanieczyszczonej ropy, która trafiła do zakładów z Rosji.