USA uznały Juana Guaido, lidera wenezuelskiej opozycji za tymczasowego prezydenta Wenezueli. Podobnie zrobiły też: Kanada, Brazylia i Kolumbia. Dotychczasowy, socjalistyczny prezydent Nicolas Maduro nie chce ustąpić i nakazał wydalić amerykańskich dyplomatów. W grę wchodzą kolejne sankcje przeciwko Wenezueli.
Wprowadzenie przez USA dodatkowych sankcji byłoby dużym ciosem dla i tak już pogrążonej w ogromnym kryzysie wenezuelskiej gospodarki. Ropa jest jej głównym towarem eksportowym, na którym opiera się niemal cały budżet. Analitycy RBC Capital Markets szacują, że produkcja ropy w Wenezueli może spaść w tym roku o 300 tys. – 500 tys. baryłek dziennie. Jeśli administracja Trumpa wprowadzi sankcje, spadek może być o kilkaset tysięcy baryłek większy. W grudniu 2018 r. w Wenezueli wydobywano 1,51 mln baryłek ropy dziennie. Na początku 2016 r. wydobycie wynosiło około 2,5 mln baryłek dziennie a na początku 2014 r. zbliżało się do 3 mln baryłek dziennie.
– Uznanie Guaido przez administrację Trumpa jako wenezuelskiego przywódcy wygląda na punkt startowy. Waszyngton będzie utrzymywał groźbę sankcji, by zobaczyć jak zareaguje Madur. Jeśli wenezuelski reżim aresztuje Guaido, administracja Trumpa prawdopodobnie odpowie sankcjami – twierdzi Risa Grais-Targow, dyrektor działu Ameryki Łacińskiej w Eurasia Group.
Ten konflikt będzie miał wpływ również na prace OPEC. Wenezuela sprawuje w tym roku przewodnictwo w tym kartelu. Manuel Quevedo, wenezuelski minister ds. ropy (i zarazem generał gwardii narodowej oraz prezes państwowego koncernu naftowego PDVSA) przewodniczy w tym roku obradom OPEC.
Rynek naftowy reaguje jednak jak na razie ze spokojem na rewolucję w Wenezueli. W czwartek rano cena baryłki ropy gatunku WTI spadała o 0,6 proc. do 52,3 dolarów za baryłkę. Była o 15 proc. większa niż na początku roku, ale o 22 proc. niższa niż trzy miesiące temu.