Muhammad be Salman Al Saud w wywiadzie dla agencji Bloomberg oświadczył, że do 2030 r z rynku ropy zniknie wielu dzisiejszych głównych graczy, w tym Rosja. I to pomimo, że zdaniem księcia, popyt na surowiec będzie rósł o około 1-1,5 proc. rocznie.
– Niektórzy uważają, że po 2030 r popyt na ropę będzie spadać. Ale naszym zdaniem wielu dostawców zniknie z rynku. Na przykład wydobycie ropy w Chinach już w ciągu pięciu najbliższych lat zmniejszy się, jeżeli w ogóle nie zniknie. Także inne kraje każdego dnia będą kończyć swoją obecność na rynku jako producenci ropy. Za 19 lat wydobycie ropy w Rosji z obecnych 10 mln baryłek dziennie spadnie silnie, jeżeli w ogóle nie zniknie – stwierdził Saudyjczyk.
Dlatego, jego zdaniem, Arabia Saudyjska pozostanie głównym dostawcą ropy na globalne rynki i to pomimo rosnącej liczby samochodów elektrycznych na świecie.
– Dlatego nie sądzimy by w branży naftowej istniało jakieś ryzyko dla Arabii Saudyjskiej. Dziś nikt nie mówi o samolotach, które latają na prąd, albo o statkach napędzanych energią elektryczną. A dodać trzeba do tego popyt ze strony przemysłu chemicznego i petrochemicznego teraz i za 10, 20 i 30 lat – uzasadniał ben Salman.
Rosjanie mają ogromne zasoby ropy i gazu zamknięte pod dnem morskim swoich lodowatych mórz na szelfie Rosji. Tereny arktyczne zajmują blisko 20 proc. powierzchni Rosji – największego terytorialnie kraju świata. Największe perspektywy dają złoża na Morzu Wschodnio-Syberyjskim, Karskim, Czukockim i Łaptiewów.