InnoEnergy, który rozwija się jako europejski akcelerator zielonych technologii, wspierany przez Komisję Europejską, ma już w swoim portfelu udziały w 200 innowacyjnych spółkach technologicznych z branży magazynów energii i ciepła, mobilności, gospodarowania odpadami czy efektywności energetycznej. InnoEnergy pozyskuje też do współpracy partnerów, którzy są gotowi do inwestycji w rozwój spółek portfelowych.
Kto jest partnerem InnoEnergy?
Podmiot ten przekonał do współpracy ze start-upami 39 globalnych graczy. – Dla naszych innowacyjnych firm, których jesteśmy udziałowcami, pozyskaliśmy 18 wielkich partnerów przemysłowych, takich jak Siemens, OMV, Renault, Total, Volkswagen Group, Schneider Electric czy EDF. Przyciągnęliśmy także 5 instytucji finansowych, m.in. ING, Santander czy Societe Generale, a także 16 ośrodków naukowych, w tym również polskie uczelnie, jak AGH czy Politechnika Śląska i Wrocławska – wymienia Mikołaj Budzanowski. Wskazuje on, że firmy, w których udziały ma InnoEnergy, do 2030 r. zainwestują 100 mld euro w dalszy rozwój. InnoEnergy skupia 1200 parterów inwestycyjnych oraz handlowych dla spółek portfelowych.
Korekta Zielonego Ładu? Wiemy za mało
Podczas spotkania prasowego Mikołaj Budzanowski, były wiceprezes Boryszewa i były minister skarbu państwa, był pytany o możliwe zmiany w Zielonym Ładzie oraz plan gospodarczy rządu zaprezentowany przez premiera Donalda Tuska.
Zapisy ujęte w Kompasie dla gospodarki UE, który zaprezentowała Komisja Europejska jako pierwszą odpowiedź na potrzeby korekty Zielonego Ładu – zdaniem Mikołaja Budzanowskiego – są zbyt ogólne, aby ocenić ich potencjalny wpływ na bieżące wyzwania gospodarcze. – Myślę, że Clean Industrial Act, który Komisja ma zaprezentować w bieżącym miesiącu, może dać nam znacznie więcej odpowiedzi na pytanie o szczegóły dotyczące ewentualnych zmian w Zielonym Ładzie i deregulacji – mówi były minister.
Wskazuje on jednak, że dyskutując o Zielonym Ładzie zapominamy, że głównym celem tego planu są inwestycje w rozwój gospodarczy oraz uniezależnienie nas od importu paliw z zewnątrz. – Część Zielonego Ładu nosi znamiona Planu Odporności. Jeśli nasza energetyka i przemysł będą nadal spalać duże ilości gazu ziemnego, to pozostaniemy zależni od dostaw z zewnątrz i narażeni na kryzysy energetyczne związane z brakiem podaży gazu oraz gwałtownym wzrostem cen surowców. Potrzebujemy własnych, europejskich technologii niezbędnych do generacji i magazynowania energii. Wiele z tych projektów na wczesnym etapie rozwoju znajduje się w naszym portfelu – mówi Budzanowski.