Reklama

Cena maksymalna za prąd z morskich wiatraków będzie wyższa. Firmy nadal widzą ryzyka

Po konsultacji projektu rozporządzenia ministerstwo klimatu podniosło maksymalną cenę zakupu energii na aukcji z kolejnych morskich farm wiatrowych w ramach drugiej fazy rozwoju sektora z 471,83 do 512,32 zł za MWh. Dla potencjalnych uczestników projektu ta cena jednak nadal może oznaczać, że w przyszłorocznej aukcji rynku mocy nie wystartują.

Publikacja: 10.10.2024 20:34

Morska farma wiatrowa Dogger Bank. Źródło: Equinor / Polenergia

Morska farma wiatrowa Dogger Bank. Źródło: Equinor / Polenergia

Foto: Polenergia/Equinor

Zdaniem minister klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski, nowa, zaproponowana cena w trakcie konsultacji projektu rozporządzenia uwzględnia stanowisko branży. - Pochyliliśmy się nad zmianą kosztów - mówi Hennig-Kloska.

Czym jest cena maksymalna za prąd z morskich wiatraków?

Minister pzyznała, że koszty w branży morskiej energetyki wiatrowej ostatnio dynamicznie się zmieniają, rosną zarówno koszty pracy, jak i surowców. - To jest urealnienie cen, w trakcie prac nad rozporządzeniem pojawiły się nowe modele wyceny kosztów, które uwzględniliśmy - zaznaczyła ministra.

Projekty drugiej fazy, a więc te, które mają powstać po 2030 r., będą potrzebować zagranicznych partnerów. - A żeby ich znaleźć, musimy proponować realne ceny - dodała Hennig-Kloska. W jej opinii, jest to już ostateczna wersja zapisów rozporządzenia, a kolejnym etapem będzie publikacja.

Czytaj więcej

Nowela wiatrakowa da więcej mocy, ale nieprędko

Cena maksymalna w debacie publicznej jest często mylona z ceną energii z wiatraka na morzu. Kosztem po stronie konsumentów jest jednak cena uzyskana na tzw. aukcjach offshore, bo to ona będzie wyznaczać koszt energii z morskich farm wiatrowych dla kolejnych projektów, a w konsekwencji m.in. także finalny koszt energii na naszym rachunku. Pierwsza aukcjach offshore ma odbyć się w połowie przyszłego roku. Konieczne jest jednak ustalenie wcześniej tzw. ceny maksymalnej. Mechanizm ceny maksymalnej jest konieczny dla inwestora, aby ten wiedział, w jakich warunkach cenowych może uczestniczyć w tychże aukcjach. Ostateczna cena za energię w ramach aukcji jest jednak niższa niż cena maksymalna. Jej ustalenie jest zatem kluczowe dla określenia liczby projektów, które mogą konkurować w tym przedziale cenowym. Zbyt niski poziom cenowy może oznaczać, że niektóre projekty nie staną do aukcji. Jeśli tych projektów nie będzie, minimum trzy aukcje się nie odbędą.

Reklama
Reklama

Ucieranie stanowisk i ceny

Spółki jednak określają, że cena maksymalna, poniżej której mogą zacząć konkurować w ramach aukcji, to przedział 500–600 zł. – Cena maksymalna nie oznacza, że taka cena będzie na aukcji offshore. Przykładem jest Wielka Brytania, gdzie cena maksymalna wyniosła 73 funty za MWh, wedle cen z 2012 r., a ostatecznie wygrały projekty morskich farm, które mogły zaoferować dostawy energii po cenie 55–59 funtów za MWh – mówił we wrześniu prezes PGE Baltica Bartosz Fedurek.

PGE jako jedyna firma zasugerowała, ile ta cena mogłaby wynosić. – Uwzględniając parametry techniczne i wskaźniki referencyjne określone w treści uzasadnienia rozporządzenia oraz stosując poprawny metodologicznie model finansowy do wyznaczenia ceny maksymalnej (…) otrzymujemy wynikowo cenę dla roku planowanej aukcji 2025 na poziomie ok. 570 zł/MWh – podała PGE w uwagach do projektu rozporządzenia MKiŚ.

Aukcje zagrożone?

Przypomnijmy, że opublikowanym w sierpniu projekcie "Rozporządzenia Ministra Klimatu i Środowiska w sprawie maksymalnej ceny za energię elektryczną wytworzoną w morskich farmach wiatrowych i wprowadzoną do sieci, jaka może być wskazana w ofertach złożonych w aukcji przez wytwórców" zaproponowano cenę 471,83 zł za MWh. Inwestorzy apelowali jednak, aby ministerstwo klimatu podwyższyło cenę, a do obliczenia ceny maksymalnej wzięło pod uwagę zdezaktualizowane parametry, a niektórych wydatków nie wzięło pod uwagę w ogóle. W efekcie część projektów II fazy offshore może w ogóle nie powstać. Nowa cena jednak nie rozwiewa wątpliwości. - Jest ona nadal za niska, a ryzyko, że przyszłorocznych aukcji jest nadal wysokie - słyszymy ze strony jednego z interesariuszy. Poza projektem PGE Baltica 1, wystartować może także Orlen, a także Polenergia z Equinorem. Jednak oba podmioty – podobnie jak PGE – wskazują, że cena bliżej 500 zł za MWh, a nie 600 zł nadal nie zmniejsza ryzyka.

– Przykładem, który wpływa na wyższą cenę (wyższą cenę maksymalną – red.), jest np. długość kabli podmorskich, które wyprowadzają energię na ląd. Dla projektów farm odległych od lądu muszą być one poprowadzone specjalnym korytarzem, co podwyższa koszty realizacji – mówił także we wrześniu Jerzy Zań, prezes Polenergii. To właśnie ta spółka może mieć największe problemy, aby zmieścić się w tym pułapie cenowym ze swoim projektem Bałtyk I realizowanym razem z Norwegami.

Aukcje II fazy rozwoju offshore, w trakcie których może zostać przyznane prawo do tzw. pokrycia ujemnego salda, zostały zaplanowane na lata 2025, 2027, 2029 oraz 2031 i mają umożliwić powstanie odpowiednio: 4 GW, 4 GW, 2 GW i 2 GW mocy zainstalowanej.

W I fazie budowy offshore to Prezes URE przyznawał prawo do pokrycia ujemnego salda poszczególnym projektom, ale dla mocy nie większej niż 5,9 GW. W sumie regulator przyznał wsparcie siedmiu projektom, z ceną ustaloną na 319,6 zł za MW.

OZE
Startuje aukcja dla morskich farm wiatrowych. Jak będą przebiegać?
OZE
Energetyka gotowa do pracy bez gazu i węgla? Jest strategia PSE
OZE
Prezes Orlen Neptun: Forma aukcji ma dać możliwe najniższą cenę energii z morskich wiatraków
OZE
Duńskie łopaty wiatraków produkowane w Polsce trafią do Niemiec
OZE
Minister klimatu: Odroczenie ETS2 o rok to wielki sukces Polski
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama