Słoneczna elektrownia nadal opłacalna, ale mniej niż obecnie

Od pierwszego kwietnia 2022 r. będą nowe zasady rozliczeń domowej fotowoltaiki. Ich montaż może być nadal opłacalny pod warunkiem jednak doboru odpowiedniej mocy dla naszej domowej elektrowni. Eksperci przyznają, że przyrost nowych mocy będzie mniejszy, ale nadal będą chętni na ich montaż, bo wciąż panele fotowolticzne będą się opłacać.

Publikacja: 05.12.2021 09:58

Słoneczna elektrownia nadal opłacalna, ale mniej niż obecnie

Foto: Adobe Stock

Nowelizacja ustawy o OZE w zakresie prosumentów wprowadza dla przyszłych prosumentów nowy system rozliczeń, zgodnie z którym prosumenci będą sprzedawać nadwyżki energii wprowadzone do sieci po określonej giełdowej cenie, a za energię pobraną będą płacić jak inni odbiorcy indywidualni.

Jak jest teraz?

Dziś prosumenci produkujący energię w instalacjach do 10 kWp rozliczają się w stosunku 1 do 0,8. Za jedną jednostkę energii wprowadzoną do sieci mogą pobrać za darmo 0,8. To najpopularniejsze instalacje, bo do takiej mocy można dostać wsparcie w ramach rządowego programu „Mój Prąd”. Jest to system net meteringu wykorzystujący mechanizm opustów. Przy odpowiednim dobraniu mocy instalacji pod nasze domowe zużycie można mieć zerowe rachunki za energię elektryczną. Energię, którą produkujemy w dzień „możemy pobrać” w nocy z sieci traktując ją jako „wirtualny magazyn energii”. Korzystny system rozliczeń, dopłaty do instalacji w wysokości do 5 tys. zł w postaci programu „Mój Prąd” oraz możliwość skorzystania z ulgi termomodernizacyjnej pozwolił na wzrost liczby prosumentów, a więc użytkowników domowej PV do 700 tys. Ministerstwo klimatu i środowiska szacuje, że na początku przyszłego roku może to być milion, a budynków jednorodzinnych w Polsce jest ok. 5 mln. W sieciach dystrybucyjnych, do których podpinamy instalacje powoli zaczyna brakować miejsca. – Jeśli nie wprowadzilibyśmy zmian, do wyłączeń instalacji w efekcie ich przepełnienia w systemie mogłoby dojść już w przyszłym roku – mówi wiceminister klimatu i środowiska Ireneusz Zyska. Dodaje, że problem nie leży w liczbie przyłączonych do sieci urządzeń, a ich mocy. Są one często przeskalowane, a więc dobieramy instalacje o mocy większej, aniżeli potrzebuje nasze gospodarstwo domowe.

Zdaniem spółki przyłączającej mikroinstlacje na południu Polski, Grupy Tauron uchwalona właśnie zmiana do ustawy OZE spowoduje bardziej zrównoważony i kontrolowany rozwój fotowoltaiki prosumenckiej. –Nie spodziewamy się gwałtownego spadku zainteresowania fotowoltaiką, zwłaszcza jeżeli w ramach nowej perspektywy finansowej będą uruchamiane kolejne programy wsparcia finansowego dla prosumentów. Z powodu obserwowanej w ostatnich 2-3 latach bardzo wysokiej dynamiki rozwoju mikroinstalacji, kilkukrotnie przekraczającej oficjalne prognozy w tym zakresie, konieczne było uregulowanie tej kwestii – wyjaśnia Jerzy Topolski, wiceprezes zarządu Tauron Polska Energia. Ocenia on, że możliwości przyłączania nowych źródeł są mocno ograniczone w stosunku do potrzeb. Tauron jest zmuszony w niektórych przypadkach odmawiać przyłączenia OZE do sieci dystrybucyjnej, przy czym - jak dotychczas - nie dotyczy to mikroinstalacji. W wielu miejscach sieć nie jest w stanie już przyjąć więcej dużych źródeł wytwórczych. Żadna firma dystrybucyjna nie może w krótkim czasie przebudować i dostosować sieci do oczekiwań wszystkich wnioskujących. Dodatkowo budowa źródeł OZE często planowana jest w miejscach, których infrastruktura energetyczna nie jest wystarczająco rozwinięta i wymaga znacząco większych nakładów - ocenia wiceprezes Taurona.

Zdaniem Grzegorza Wiśniewskiego prezesa Instytutu Energetyki Odnawialnej, sieci niskich napięć nie wytrzymają tak dużej liczby instalacji. Będzie więc ryzyko ich wyłączeń. Nie będzie o tym decydować prawo, a fizyka i automatyka systemowa. – Zbyt duża produkcja energii powoduje przeciążanie sieci energetycznej i automatyczne wyłączanie instalacji PV, które po jakimś czasie znowu się uruchamiają, aż do kolejnego wyłączenia. Co więcej coraz więcej firm otrzymuje warunki przyłączenia na farmy fotowoltaiczne o mocy powyżej 1 GW. Ich udział będzie rósł do 2025 r. – powiedział ekspert.

Co się zmieni?

Znowelizowana ustawa zakłada, że wszyscy którzy staną się prosumentami do dnia wejścia w życie ustawy - czyli 1 kwietnia 2022, będą rozliczani na dotychczasowych zasadach - w systemie opustów - przez 15 lat.

Regulacje przewidują, że prosumenci mają sprzedawać nadwyżki energii wprowadzane do sieci. Za pobraną energię będą płacić tak jak inni odbiorcy. Mają też ponosić opłaty dystrybucyjne, z 15 proc. rabatem. Rozliczanie w systemie rynkowym będzie się odbywać w okresie 12 miesięcy. Co do zasady, prosument ma dysponować depozytem. Będzie to forma rejestracji środków prowadzona miesięcznie i z niego mógłby płacić za zużytą energię. Wartość energii zapisywana w depozycie ma być liczona na razie według średniej ceny miesięcznej. Od energii wprowadzonej do sieci prosument nie będzie płacić VAT ani PIT. Prosument, który pobierać będzie energię z sieci płacił będzie częściowo opłaty będące składową rachunku za energię, a więc opłaty dystrybucyjne, opłatę OZE i kogeneracyjną oraz akcyzę i VAT. – Nowy system rozliczeń będzie atrakcyjny dla prosumentów. Faktycznie mniej niż obecny system opustów. Jest bardziej wymagający, mobilizujący do większej aktywności. Stwarza jednak perspektywę długofalowego rozwoju nowych instalacji. Inaczej w ciągu roku moglibyśmy wyczerpać dostępne moce przyłączeniowe – przyznaje wiceminister Zyska. Dodaje on, że modernizacja sieci nie nadąża na liczbą nowych prosumentów. Polityka energetyczna Polski do 2040 . szacowała, że 1 mln prosumentów będzie do 2030 r. Poziom ten jednak przekroczymy już za kilka miesięcy. Operatorzy sieci dystrybucyjnych odpierają zarzuty, że sieci nie modernizują i wskazują na miliardowe inwestycje, które zostały już poczynione lub są w planach. Odblokować miejsce w sieci mogą magazyny energii przy stacjach transformatorowych operatorów sieci dystrybucyjnych. Miałby to być klasyczne magazyny energii. Takie projekty mogłyby pozwolić na zwiększenie możliwości przyłączeń. Wartość projektu to 1 mld zł. Co stoi na przeszkodzie? Brak zatwierdzonego Krajowego Planu Odbudowy, skąd miałyby pochodzić środki na ten cel.

Jakość, nie ilość

Stowarzyszenie Branży Fotowoltaicznej Polska PV prognozuje, że ustawa ta przełoży się na spadek instalacji PV aż o 70 proc. w 2022 r. Znacznie bardziej ostrożni w szacunkach są przedstawiciele samych firm czy ośrodków analitycznych. Zdaniem prezesa największej spółki na rynku, Columbus Energy, Dawida Zielińskiego faktycznie liczba montażu instalacji spadnie. W 2019 r. kiedy rosła liczba chętnych do skorzystania z programu „Mój Prąd” montowano kwartalnie ok. 25 tys. nowych instalacji. W tym roku w związku z zapowiedziami zmian systemu rozliczeń wielkość liczby montażu wynosi w III kw. tego roku nawet cztery razy więcej. W tym czasie większość instalacji został zdominowany przez mikroinstalatorów, którzy nie zajmują się tym montażem profesjonalnie. Zmiany w prawie co prawda, obniżają opłacalność domowej PV, a nie pozbawia jej atrakcyjności w ogóle. – W sytuacji właściwego doboru instalacji względem naszego zapotrzebowania, właściwego montażu względem naszego dachu, doboru odpowiedniej taryfy to nowy system tylko w niewielkim stopniu pogorszy opłacalność nowych instalacji. Jego zdaniem nowa ustawa pozwoli na właściwy dobór instalacji, a jej mocy nie przeskalować. Wówczas sama instalacja będzie odpowiednio tańsza – podkreśla. Zdaniem Kamila Sankowskiego, członka zarządu ds. sprzedaży Edison Energia, po zmianach ustawy, inwestycja w mikrofotowoltaikę będzie się wciąż opłacać w perspektywie 10 lat. – Nowy system stworzy też zachęty do instalowania magazynów energii, otwierając nowe perspektywy rozwoju. Warto zaznaczyć, że instalacje dla gospodarstw domowych to tylko element oferty Edison Energia, a segment B2B i pomp ciepła stanowi coraz większą część – podkreśla Sankowski.

Według prognozy IEO tylko mikroinstalacje mogą odpowiadać łącznie nawet za 2 GW nowych mocy PV wybudowanych w ciągu 2021 r. Ten niezwykły sukces może być trudny do przebicia nie tylko ze względu na zmianę zasad rozliczenia energii z prosumenckich instalacji PV.- Rok 2022 według prognozy IEO może przynieść maksymalnie połowę zainstalowanej mocy co wniósł rok obecny; rynek prosumencki będzie nasycony, a każdy kolejny rok będzie oznaczał stabilny rozwój nie przekraczający pół gigawata rocznie – prognozuje IEO.

Dalej się opłaci

Zobaczmy więc na przykładowe wyliczenia. Rynkowa cena energii elektrycznej, w oparciu o którą będą kształtowane rachunki dla nowych prosumentów, ustalana jest dla każdej godziny przez Towarową Giełdę Energii oraz wyznaczonych operatorów rynku energii elektrycznej w ramach jednolitego łączenia rynków dnia następnego. Podmiotem odpowiedzialnym za obliczanie wartości cen energii elektrycznej i ich publikację, jest operator informacji rynku energii, a więc Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Rynkowa cena energii będzie publikowana w dniu poprzedzającym dzień rozliczeń na stronie internetowej operatora.

Uwzględniając rynkową cenę energii, na przykładzie cen z września, w nowym systemie rozliczeń prosument zaoszczędzi ok. 1 500 zł - 1 700 zł w porównaniu do gospodarstwa, które takiej instalacji PV nie posiada. Szacunki dotyczą prosumenta posiadającego instalację o mocy 4,5 kWp, o rocznej konsumpcji energii elektrycznej na poziomie ok. 4,5 MWh, przy przejściu na grupę taryfową G12. Wyliczenie przygotowane przez ministerstwo klimatu i środowiska uwzględnia wsparcie inwestycyjne z programu „Mój Prąd” w wysokości 3000 zł ( Nowy nabór ruszy od początku przyszłego roku) oraz możliwość odliczenia ulgi podatkowej. – W praktyce roczne rachunki prosumenta o wyżej wskazanej charakterystyce będą niższe i będą się kształtować na poziomie 300 - 500 zł rocznie, obejmując głównie opłaty związane z użytkowaniem sieci elektroenergetycznej – argumentuje ministerstwo klimatu i środowiska. Ministerstwo zapewnia więc, że prosument będzie mógł zaoszczędzić ok. 50-60 proc. kosztów w porównaniu z gospodarstwem domowym, które nie posiada instalacji fotowoltaicznej.

Co więcej na początku przyszłego roku ruszy czwarta edycja programu. Jego budżet wyniesie 1 mld zł. Wielkość dotacji nie jest jeszcze znana, choć można założyć, że będzie to ok. 3000 zł. na instalacje. Wsparcie będzie można uzyskać – podobnie jak w trzech poprzednich edycjach – na instalacje o mocy od 2 do 10 kW montowane na budynkach jednorodzinnych. Poza samą mikroinstalacją finansowanie może objąć też inne urządzenia sprzyjające autokonsumpcji, a więc magazyny energii czy pompy ciepła. Im zakres inwestycji większy, tym wyższa dotacja. Celem nowej edycji programu jest zwiększenie produkcji energii z mikroinstalacji fotowoltaicznych i umożliwienie magazynowania tej energii. Duży nacisk kładzie się też na dofinansowanie montażu punktów ładowania pojazdów elektrycznych. Szczegóły poznamy wkrótce.

Przeciwnicy zmian jednak podkreślają, że z jednej strony to znacznie mniej niż prosumenci, którzy mają już instalacje, a z drugiej znacznie wydłuży to okres zwrotu poniesionych nakładów z obecnych 5-7 lat do 10- 16 lat. Warto jednak zwrócić uwagę, że szacunki opierają się na cenach energii, które są obecnie. Zdaniem ekspertów energia elektryczna w Polsce będzie  drożeć do 2030 r. średnio od kilku do kilkunastu proc. rocznie. Rosnące ceny poprawią atrakcyjność instalacji.

Nowelizacja ustawy o OZE w zakresie prosumentów wprowadza dla przyszłych prosumentów nowy system rozliczeń, zgodnie z którym prosumenci będą sprzedawać nadwyżki energii wprowadzone do sieci po określonej giełdowej cenie, a za energię pobraną będą płacić jak inni odbiorcy indywidualni.

Jak jest teraz?

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
OZE
Wiemy, co dalej z ustawą wiatrakową. Zapowiedź minister klimatu
OZE
Fotowoltaika nadal czeka w rządowej zamrażarce
OZE
OZE z rekordami i bez wyłączeń. Tańszy prąd z Polski kupowano m.in. w Niemczech
OZE
Wiatraki wykręciły rekordowe wyniki Polenergii
OZE
OZE produkują znów więcej, niż możemy wykorzystać. PSE redukują fotowoltaikę