Jak ocenia pan obecną sytuację gospodarczą na rynku miedzi, m.in. w kontekście wprowadzanych przez USA ceł?
Oczywiście polityka ma wpływ na gospodarkę. W ostatnich dniach widzimy bardzo duże rozchwianie rynku jako reakcję na wprowadzone przez USA cła. Jeśli chodzi o krajową sprzedaż miedzi w KGHM, to wpływ obecnej sytuacji jest jednak niewielki. Patrząc na globalny rynek miedzi, w USA zużywa się jej około 2 mln ton rocznie. Z kolei wydobycie wynosi tam około 1 mln ton. Z drugiej strony, produkcja hutnicza z miedzi pierwotnej (z wydobywanej rudy – red.) jest na poziomie niecałych 400 tys. ton, czyli, jak widać, spełnia około 20 proc. amerykańskich potrzeb. Stany Zjednoczone nie mają wystarczających zdolności hutniczych, by pokryć własne zapotrzebowanie. Jeśli nałożą wysokie cła na import miedzi, to nie będą w stanie zaspokoić po rozsądnych cenach zapotrzebowania zgłaszanego przez tamtejszy rynek. Musieliby wybudować nowe huty. Z tego też powodu trudno dziś w sposób jednoznaczny prognozować przyszłość i skutki, jakie powstały chaos wywoła zarówno u dostawców, jak i odbiorców.