Śląsk stał się epicentrum pandemii. W połowie maja koronawirusa potwierdzono tam już u ponad 4 tys. osób, a region znacznie wyprzedził pod tym względem Mazowsze (prawie 3 tys. infekcji). Duża dynamika zachorowań jest spowodowana pojawieniem się nowych, groźnych ognisk COVID-19. Wirus szybko rozprzestrzenia się wśród górników z kopalń ROW, Murcki-Staszic, Sośnica (należą do PGG), Pniówek (JSW), Bobrek (Węglokoks Kraj), a także ich bliskich. Wspomniane zakłady stały się rozsadnikiem epidemii i sporym problemem dla strategii wypłaszczania krzywej liczby zachorowań.
Bloomberg
Co ciekawe do analogicznej sytuacji nie doszło w kopalniach KGHM działających na terenie Polski. Z tego względu warto przyjrzeć się wewnętrznym procedurom wdrożonym przez spółkę, które jak na razie zdają egzamin.
KGHM skutecznie walczy z koronawirusem
Już na samym początku epidemii, w pierwszych dniach marca, KGHM wstrzymał wszelkie delegacje zagraniczne swoich pracowników oraz ich udział w konferencjach i szkoleniach. Działo się to w momencie, w którym nie było w Polsce ani jednego przypadku chorego na COVID-19, a w głowach decydentów dopiero kiełkowało hasło „dystansu społecznego”.
Pracownicy KGHM szybko otrzymali także instrukcje jak zachować się w związku z zagrożeniem epidemiologicznym. Porady były szeroko dystrybuowane na plakatach, w gazecie zakładowej, intranecie, extranecie czy w kghm.tv. Te działania poszerzono o jeszcze jeden czynnik. Zdano sobie sprawę z tego, że nawet najlepsza akcja informacyjna nie wyczerpie pytań pracowniczych w zupełnie nowych realiach zagrożenia koronawirusem. Stąd pomysł uruchomienia infolinii i skrzynki pocztowej pełniących rolę Q&A.