Mróz i ostateczny koniec tranzytu rosyjskiego gazu przez Ukrainę podniosły ceny surowca na europejskim rynku. Po skoku o 4 proc. r/r w pierwszych dniach handlu w hubie TTF w Holandii, 6 stycznia rynek zaczął się stabilizować. Gaz potaniał o 1,2 proc. w ujęciu dobowym i kosztował 49,05 euro za megawat.
Zapasy gazu topnieją, ale wystarczą
Obecnie kraje Unii sięgają po zgromadzone latem, rekordowe zapasy gazu. Według stanu na 5 stycznia Gas Infrastructure Europe, PMG (podziemne magazyny gazu) Unii były zapełnione w blisko 70 procentach. Najwięcej gazu (powyżej 80 proc.) wciąż jest w podziemnych magazynach Polski, Hiszpanii, Szwecji i Portugalii. Powyżej 70 proc. zapełnienia mają największe na terenie Unii magazyny w Austrii, Niemczech, a także na Słowacji, w Bułgarii i we Włoszech.
Czytaj więcej
Dziś rosyjski gaz po raz ostatni płynie przez Ukrainę. To historyczna data i nowe wyzwanie. Bez rosyjskiego gazu w środku, ukraiński system transportu tego surowca może stać się nowym celem rosyjskich ataków rakietowych. Bruksela, Kijów i Warszawa przygotowują na to odpowiedź.
Magazyny Łotwy, gdzie zgromadzony jest gaz dla trzech bałtyckich republik, są pełne w 62 procentach. Węgry mają magazyny zapełnione w 66 proc. Najszybciej surowiec znika z magazynów niderlandzkich, choć i tam jest jeszcze zajęta ponad połowa pojemności.
Węgry mają dość gazu
Wzrost ceny surowca na rynku spotowym to normalna sytuacja po tym, jak pewien, dotąd stały element zaopatrzenia, nagle z bilansu rynku znika. Ostateczne zakręcenie przez Ukrainę kurka z rosyjskim surowcem, choć było od długiego czasu zapowiadane, to i tak wywołało reakcję na rynku.