Najdziwniejsza flota świata rusza Europie z pomocą

Pierwszy tego typu okręt wybudowano co prawda niemal sto lat temu, w 1931 r., ale pływające elektrownie były dotąd w Europie rzadkością. Pojawiały się raczej w najbiedniejszych zakątkach Afryki i Azji. Teraz mogą przyjść z pomocą Europie.

Publikacja: 08.01.2023 11:03

Najdziwniejsza flota świata rusza Europie z pomocą

Foto: Sumbebekos / Wikimedia Commons

- Rozmawiamy z władzami Odessy oraz kierownictwem koncernu UkrEnergo na temat wysłania trzech pływających elektrowni blisko Odessy, z 300 MW dostępnej mocy - mówił na początku tego tygodnia w rozmowie z dziennikarzami serwisu Nikkei Asia Zeynep Harezi, członkinią zarządu tureckiej firmy Karpowership.

Tureckie jednostki mogą okazać się, nomen omen, kołem ratunkowym dla ukraińskiej energetyki, zdemolowanej rosyjskim ostrzałem w ostatnich tygodniach. Owszem, Turcy muszą z Ukraińcami dogadać jeszcze wiele szczegółów współpracy - począwszy od strony finansowej przedsięwzięcia, przez techniczne aspekty wpięcia pływających elektrowni do ukraińskiego systemu energetycznego, aż po aspekty związane z zabezpieczeniem jednostek i wykonywanej przez nie misji.

Czytaj więcej

Londyn próbuje zerwać z jeszcze jednym rosyjskim paliwem

Harezi sugeruje, że Kijów mógłby wystarać się o parasol ochronny ONZ nad misją tureckich statków, na wzór patronatu, jaki towarzyszył porozumieniu dotyczącemu wysyłania w świat ukraińskiego zboża z portu w Odessie - aczkolwiek można się też domyślać, że koncern musiałby uzyskać poparcie Ankary dla swojej ukraińskiej misji. - W zależności od potrzeb i zgód, możemy wysłać jednostki w drogę do końca tego roku. Statki są gotowe, możemy skierować je do Ukrainy w ciągu trzech tygodni - podkreśla turecka menedżerka.

Energetyczna szalupa ratunkowa

Za pierwszą pływającą elektrownię uchodzi SS Jacona, zbudowana w Stanach Zjednoczonych w 1931 r., wkrótce po tym, jak sztormy zniszczyły sieci energetyczne w Nowej Anglii. Założenie było banalnie proste: jednostka podpływa do brzegu na tyle blisko, na ile to możliwe, wpina się do lokalnej sieci dystrybucyjnej i przesyła generowany na pokładzie prąd do lokalnych odbiorców. W przypadku SS Jacona do dyspozycji było 10 MW mocy, generowanej dzięki turbinom parowym.

Idea chwyciła na dobre w czasie II wojny światowej, kiedy zaczęto budować więcej podobnych, a ukoronowaniem koncepcji była pływająca elektrownia atomowa - MH-1A, używana w latach 1968-1975 w strefie Kanału Panamskiego. Z czasem te specyficzne jednostki, o aparycji swoich tradycyjnych lądowych odpowiedników, zaczęły jednak znikać z nadmorskiego krajobrazu, zwłaszcza na Zachodzie. Kilka dekad pokoju oraz szybki rozwój konwencjonalnej energetyki sprawiły, że szybciej i prościej było usunąć awarię naziemnych elektrowni niż czekać na przybycie statku. Natomiast za ich reinkarnację można by uznać pływające terminale LNG, jak ten, który planuje w Gdańsku zbudować Polska.

Pływające elektrownie przetrwały za to w tych miejscach, w których przerwy w dostawach energii są częste lub dotkliwe. Można je spotkać u brzegów Afryki, Azji czy Ameryki Łacińskiej. Siódmą tego typu jednostkę zafundował narodowi rząd w Hawanie, co ma złagodzić kubański deficyt energii elektrycznej. Kilka takich jednostek mają Brazylijczycy. Pływająca elektrownia ratuje dziś Bejrut spustoszony w 2020 r. gigantyczną eksplozją w porcie.

Czytaj więcej

Największym dostawcą gazu do Niemiec nie jest już Rosja

Raptowny wzrost rynku

I wiele wskazuje na to, że jednostki tego typu pojawią się także w Europie, a przynajmniej w tych zakątkach kontynentu, które z realizacją energetycznych potrzeb mają największy problem. Wspomniana turecka firma szuka klientów nie tylko w Ukrainie, ale też innych krajach - i w październiku informowała, że prowadzi rozmowy "w czterech krajach Europy". Nie podała jednak, kim są potencjalni kontrahenci, choć we wrześniu publicznie o możliwości wynajęcia takich elektrowni dywagował np. rzecznik niemieckiego ministerstwa gospodarki i klimatu.

Do dyspozycji jest cała flota takich jednostek - Karpowership to jeden z globalnych potentatów rynku tego typu jednostek - o łącznej mocy 2GW (eksperci szacują, że firma dysponuje w tej chwili w sumie 8 pływającymi elektrowniami), głównie zużywających do wytwarzania energii ropę. Podłączenie ich do systemów energetycznych w rozmaitych częściach kontynentu wymaga zaledwie 30 dni zapasu, a oszczędności np. na zużyciu gazu w zaopatrywanym tą drogą regionie mogą być kilkudziesięcioprocentowe.

I wiele wskazuje, że Turcy - oraz ich konkurenci na tym dotychczas niewielkim rynku - mają przed sobą okres prosperity. W opublikowanej pod koniec listopada analizie specjalistów z agencji Allied Market Research można znaleźć wyjątkowo euforyczne prognozy dla tego rynku: jeżeli dziś globalny rynek pływających elektrowni jest warty 3,4 mld dol. (2021), to w ciągu dekady może osiągnąć wartość 22,8 mld dol., rosnąc w uśrednionym rocznym tempie rzędu 21,4 proc. I choć pływające elektrownie nie rozwiążą systemowo problemów energetycznych Europy, mogą stać się stosowanym miejscowo lekiem, niwelującym skutki blackoutów lub im zapobiegającym. W końcu lepsza taka elektrownia niż żadna.

- Rozmawiamy z władzami Odessy oraz kierownictwem koncernu UkrEnergo na temat wysłania trzech pływających elektrowni blisko Odessy, z 300 MW dostępnej mocy - mówił na początku tego tygodnia w rozmowie z dziennikarzami serwisu Nikkei Asia Zeynep Harezi, członkinią zarządu tureckiej firmy Karpowership.

Tureckie jednostki mogą okazać się, nomen omen, kołem ratunkowym dla ukraińskiej energetyki, zdemolowanej rosyjskim ostrzałem w ostatnich tygodniach. Owszem, Turcy muszą z Ukraińcami dogadać jeszcze wiele szczegółów współpracy - począwszy od strony finansowej przedsięwzięcia, przez techniczne aspekty wpięcia pływających elektrowni do ukraińskiego systemu energetycznego, aż po aspekty związane z zabezpieczeniem jednostek i wykonywanej przez nie misji.

Pozostało 86% artykułu
Energianews
Niemożliwe staje się faktem. Hiszpanie już w tym roku pobiją energetyczny rekord
Materiał Promocyjny
Zrównoważony transport miejski w Polsce Wschodniej: program Fundusze Europejskie
Energianews
W energetyce kiełkuje zielona rewolucja. Rynek pracy zmieni się nie do poznania
Energianews
Paweł Ruszkowski: Nowy gracz w polskiej energetyce
Energianews
PSG ukończyła strategiczną inwestycje dla Białegostoku
Materiał Promocyjny
Politechnika Śląska uruchamia sieć kampusową 5G
Energianews
Kreml ma kim zastąpić Grupę Wagnera. Mięso armatnie dostarczą firmy energetyczne
Energianews
Holendrzy alarmują: Moskwa po cichu mapuje infrastrukturę energetyczną Europy