75 milionów funtów, czyli równowartość 90 mln dolarów, oferuje rząd w Londynie w ramach funduszu, który ma otworzyć drogę do krajowej produkcji paliwa dla przemysłu nuklearnego. Z tego 13 mln funtów już zostało rozdysponowanych - mają trafić do zakładów przetwarzających ten surowiec, zlokalizowanych w Springfields w północnozachodniej Anglii.
Fundusz działa od poniedziałku, ale Brytyjczycy ogłosili utworzenie go w połowie ubiegłego roku, otwarcie ostrzegając przed uzależnianiem się od Rosjan w tym krytycznym obszarze. Paradoksalnie, uciekając przed zależnością od rosyjskiej ropy czy gazu, rząd w Londynie postawił bowiem na sektor, który może mieć równie wielki problem z niezależnością od Rosji.
Nuklearny renesans...
Chodzi, oczywiście, o energetykę nuklearną. Zgodnie z ogłoszoną wiosną strategią Londynu, udział atomu w brytyjskim miksie energetycznym ma gwałtownie rosnąć - z 7 do 24 GW w postaci elektrowni konwencjonalnych oraz małych reaktorów modularnych - już pod koniec tej dekady odpowiadając za czwartą część produkcji energii elektrycznej na Wyspach. Inna sprawa, że jedyny na razie konkret w planie to budowa konwencjonalnego bloku Sizewell C w Suffolk.
Czytaj więcej
Polska będzie sprowadzać rudy uranu do pierwszej elektrowni jądrowej najprawdopodobniej z Kanady – za dostawę paliwa jądrowego odpowiada bowiem dostawca technologii reaktora, współnależący do kanadyjskiego Cameco.
Ale renesans nuklearny nie ogranicza się wyłącznie do Brytyjczyków. - Rynek i polityka w zakresie energii zmieniły się w rezultacie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Nie na pewien czas, ale na dekady. Reakcja rządów na całym świecie zdaje się obiecywać, że jesteśmy w historycznym, definiującym punkcie zwrotnym ku czystszym, tańszym i bezpieczniejszym systemom energetycznym - dowodził szef Międzynarodowej Agencji Energii, Fatih Birol, przy okazji publikacji "World Energy Outlook", dorocznego raportu MAE.