Kasztelewicz podkreślił, że bez inwestycji w nowe złoża w ciągu 10 lat zobaczymy gwałtowany spadek wydobycia węgla brunatnego, który odpowiada za 30 proc. produkcji energii elektrycznej w Polsce. Bez nowych projektów nie jest możliwe też utrzymanie produkcji węgla kamiennego. Jako największą trudność w realizacji nowych inwestycji w tym obszarze wymienił opracowanie dobrego raportu oddziaływania na środowisko planowanych projektów i trudne relacje inwestorów z resortem środowiska. – Mam wrażenie, że Ministerstwo Środowiska nie czuje, że mamy czarne i brunatne złoto. My potrzebujemy już teraz nowych rozwiązań, które pchną inwestycje w nowe kopalnie do przodu. Nie byłoby dziś ani kilometra autostrady bez specustawy drogowej. Bez podobnych rozwiązań prawnych nie wybudujemy żadnej kopalni – skwitował Kasztelewicz.
Kluczem do poprawy sytuacji w polskim górnictwem są także reformy w spółkach węglowych. – Nie budzi żadnych wątpliwości, iż potrzebna jest głęboka zmiana organizacji pracy w kopalniach, z poszanowaniem praw pracowniczych. Utrzymanie obecnego poziomu cen węgla w dłuższym terminie jest mało realne. Na zarządach firm węglowych ciąży więc wyzwanie, by redukować koszty, podnosić wydajność pracy, zmienić organizację pracy. Tak jak zrobiła to prywatna kopalnia Silesia – stwierdził Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki.
Przedsiębiorstwo Górnicze Silesia wydobywa rocznie 2 mln ton czystego węgla. Dla porównania, największy gracz na rynku – Polska Grupa Górnicza wydobywa około 30 mln ton. – Jesteśmy małym graczem na polskim rynku. Ale takim samym graczem jest Polska na globalnym rynku węgla. Przyszłość tej branży zależy od Chin, a na to nikt z nas, żaden prezes nie ma wpływu. Ponieważ Polska stawia na węgiel, to musi się do tej sytuacji światowej przystosować – podkreślił Michal Herman, prezes PG Silesia. Podkreślił, że po okresie dekoniunktury teraz jest czas na inwestycje w kopalniach. – Po kilku latach ścinania wydatków na inwestycje, teraz jest czas na kilkuletni proces inwestycyjny. Ważne jest, żeby pieniądze zarobione przez spółki węglowe w tym okresie wysokich cen węgla, nie zostały przejedzone, ale wydane na inwestycje. Równie ważne jest trzymanie kosztów pracy. U nas koszty te stanowią 40 proc. ogólnych wydatków – podkreślił Herman. Pracownicy w PG Silesia nie mają takich przywilejów górniczych, jak na przykład 14. pensje. Na pytanie, czy jest szansa, by podobne układy zbiorowe pracy jak w Silesii wdrożono także w państwowych spółkach węglowych, prezes Herman odpowiedział krótko: – Good luck.
Nad zwiększeniem efektywności pracuje Lubelski Węgiel Bogdanka. – Zarządy firm węglowych powinno się rozliczać z dwóch kwestii: średniego kosztu wydobycia i postępu robót przygotowawczych. My poprawiamy jedno i drugie. Pracujemy nad kosztami, ale nie poprzez zmniejszanie kosztów pracowniczych. Nasi pracownicy nie zarabiają mniej niż przed rokiem. Staramy się natomiast optymalizować czas pracy, bardzo uważnie przyglądamy się przestojom w ciągu dnia. Ściana musi być w ciągłych ruchu – zaznaczył Krzysztof Szlaga, prezes LW Bogdanka.
W największych spółkach górniczych – Jastrzębskiej Spółce Węglowej i PGG trwają rozmowy ze związkami zawodowymi na temat nowych układów zbiorowych pracy, w tym także na temat nowego systemu wynagrodzeń. Rozmowy są bardzo trudne. W tym roku obie spółki zdecydowały się już na poluzowanie pasa i wypłacenie pracownikom nagród z zysków.