W Polsce za 100 zł możemy teraz kupić 17,76 litra benzyny E95, podczas gdy rok temu, 6 lipca (dane portalu e-petrol), 100 złotych było warte tyle co 20,45 litra E95. Tańsze euro, słabszy złoty, a do tego jeszcze droższa ropa naftowa, której ceny dopiero od kilku tygodni spadły poniżej 100 dol. za baryłkę – to główne powody, dla których przez wiele miesięcy płaciliśmy więcej przy dystrybutorach.
– Ale dla urlopowiczów jest i dobra wiadomość – przyznaje Jakub Bogucki z portalu paliwowego e-petrol. – Paliwa nie powinny drożeć przynajmniej do końca sierpnia, a w lipcu mogą nawet stanieć – uważa analityk e-petrolu.
– Naturalnie zawsze może się zdarzyć coś nieprzewidzianego, na przykład nagle zaostrzy się sytuacja wokół Iranu, może gdzieś wybuchnąć strajk, tak jak teraz to było w Norwegii, ale nie sądzę, aby w takim wypadku ceny ropy naftowej szybko przełożyły się na wyższe ceny paliw – uważa Jakub Bogucki.
Tankowanie przed granicą
Jego zdaniem presja na rynek także będzie powstrzymywać właścicieli stacji benzynowych przed podnoszeniem cen. – Wyższe ceny zdusiłyby popyt, zresztą już tak się dzieje. Na przykład w Macedonii struktura podatkowa jest taka, że paliwa są znacząco tańsze niż w Grecji, więc turyści, jadąc na greckie wakacje, tankują po macedońskiej stronie granicy – mówi Bogucki.
98,9 dol. kosztowała wczoraj baryłka ropy Brent. Jej cena spadła wobec poniedziałku o 1,4 proc.