Bruksela nie może zakazać nam wierceń

- Temat tego, co dany kraj u siebie wydobywa, jest poza kompetencjami Unii - mówi Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw

Publikacja: 21.11.2012 03:50

Bruksela nie może zakazać nam wierceń

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

Rz: Powinniśmy się bać debaty w Parlamencie Europejskim dotyczącej wydobycia gazu łupkowego?

Andrzej Szczęśniak:

Absolutnie nie, bo ani ten parlament, ani Komisja Europejska nic w tej materii nie może krajom narzucać. Temat tego, co dany kraj u siebie wydobywa, jest poza kompetencjami Unii. Tak jak poza jej kompetencjami jest to, czy postawimy elektrownię atomową, na gaz czy na słomę.

Jednak wyniki głosowania nad raportami przedstawionymi w PE mają być zwieńczone uchwałą, a ta być zaleceniem dla Komisji Europejskiej. KE może wydać dyrektywę w sprawie łupków lub tak zmienić dotychczasowe prawo, że wydobycie stanie się utrudnione.

Unia jedyne, co może, to uwzględnić wpływ na środowisko. Ale standardy środowiskowe są w Unii dużo wyższe aniżeli w USA i nie ma woli, by je jeszcze podnosić. Skuteczny zakaz wydobycia może wprowadzić tylko parlament danego kraju. Jak to się stało np. we Francji i Bułgarii. Jednak Bułgaria już ten zakaz częściowo cofnęła, a we Francji też coraz głośniej słyszy się zwolenników tego gazu.

To po co eurodeputowani właściwie o gazie łupkowym dyskutują?

Trochę dlatego, że są jak każdy parlament – lubią sobie podyskutować, pokłócić się. Ale także dlatego, że tego gazu tak naprawdę nikt jeszcze nie znalazł. A przynajmniej nikt nie kwapi się, by to w Europie ogłosić. A prace trwają nie tylko w Polsce, ale i W. Brytanii oraz dwóch niemieckich landach. U nas po czterech latach, główny zainteresowany – amerykański ExxonMobil wręcz z poszukiwań zrezygnował. Tymczasem Amerykanie i ich prognozy rozbudziły w Europie emocje, podgrzały nastroje.

Mamy więc ten gaz czy nie?

Mamy, ale wymaga on większego wysiłku wydobywczego. A to z kolei wymaga większych nakładów i zaangażowania inwestorów. Przypomnę, że w Stanach Zjednoczonych wydobycie ruszyło z miejsca, gdy w 2001 roku rząd wyłączył gaz łupkowy spod przepisów prawa wodnego. U nas na takie posunięcie nie mamy szans, więc i cały proces wydobywczy jest dużo bardziej skomplikowany i kosztowany.

Na Litwie i Ukrainie takie koncerny jak amerykański Chevron i włoski Eni dostały licencje na prace poszukiwawcze. Może w Polsce działamy zbyt wolno i zbyt biurokratycznie?

Nasi sąsiedzi są w poszukiwaniach trzy–cztery lata za Polską. Naszym problemem są niezadawalające wyniki poszukiwań. A za tym idzie brak cierpliwości. Trzeba szukać dłużej, a wyniki się pojawią. A wtedy będzie można wybierać w inwestorach. Bo gaz łupkowy to niewątpliwie przyszłość energetyki, niezależnie od tego, co mówią jego przeciwnicy.

Energetyka
Dziennikarz "Parkietu" i "Rzeczpospolitej" znów najlepszy
Materiał Promocyjny
VI Krajowe Dni Pola Bratoszewice 2025
Energetyka
Rozmowy ZE PAK z bankami z szansą na finał. Nadzieje inwestorów rosną
Energetyka
Rządowe wsparcie pomaga spółkom energetycznym
Energetyka
Bezpieczeństwo energetyczne w dobie transformacji. Debata na EKG
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Energetyka
Rząd znalazł sposób, aby odratować Rafako. Są inwestorzy
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont