Rz: Powinniśmy się bać debaty w Parlamencie Europejskim dotyczącej wydobycia gazu łupkowego?
Andrzej Szczęśniak:
Absolutnie nie, bo ani ten parlament, ani Komisja Europejska nic w tej materii nie może krajom narzucać. Temat tego, co dany kraj u siebie wydobywa, jest poza kompetencjami Unii. Tak jak poza jej kompetencjami jest to, czy postawimy elektrownię atomową, na gaz czy na słomę.
Jednak wyniki głosowania nad raportami przedstawionymi w PE mają być zwieńczone uchwałą, a ta być zaleceniem dla Komisji Europejskiej. KE może wydać dyrektywę w sprawie łupków lub tak zmienić dotychczasowe prawo, że wydobycie stanie się utrudnione.
Unia jedyne, co może, to uwzględnić wpływ na środowisko. Ale standardy środowiskowe są w Unii dużo wyższe aniżeli w USA i nie ma woli, by je jeszcze podnosić. Skuteczny zakaz wydobycia może wprowadzić tylko parlament danego kraju. Jak to się stało np. we Francji i Bułgarii. Jednak Bułgaria już ten zakaz częściowo cofnęła, a we Francji też coraz głośniej słyszy się zwolenników tego gazu.