O planowanych odejściach dowiedział się "Forbes". Z TNK-BP pożegnają się udziałowcy i członkowie władz - Herman Chan i Wiktor Wekselberg, a także wiceprezesi Michaił Słobodin i Igor Majdannik oraz dyrektor finansowy Jonathan Muir.  Zdaniem gazety, na ich odejście naciskał Rosneft.

Słobodin odpowiadał za strategię i rozwój koncernu, Majdannik pracuje najdłużej (jeszcze do połączenia z BP) i odpowiada za sprawy prawne i korporacyjne.

Nikomu z odchodzących nie stanie się jednak krzywda. Dostaną złote spadochrony w postaci dwuletnich pensji (bez uwzględnienia premii i bonusów). TNK-BP zatrudnia w Rosji i na Ukrainie 50 tys. ludzi. Rosyjscy analitycy są zdania, że za szefami pójdą zwolnienia ich podwładnych - ludzi średniego szczebla - pracujących i znających koncern od podszewki. Na ich miejsca przyjdą naturszczycy z Rosneft.

W odróżnieniu jednak od szefów, mających złote spadochrony zapisane w kontraktach, zwalniani niższego szczebla nie otrzymają nadzwyczajnych odpraw, tylko zwykłe przewidziane prawem pracy.