Zarząd Gazpromu liczy 17 osób. Na ich wynagrodzenie poszło w ubiegłym roku 1,78 mld rubli (+ 67 proc.). To daje średnią 105 mln rubli (2,99 mln dol.), podliczyła gazeta Wiedomosti. I zaraz zestawiła to z wynikami Gazpromu: wydobycie nie wzrosło, zysk  netto spadł o 9 proc.

Gazprom po raz pierwszy musiał opublikować szczegółowe dane o płacach zarządu, bo tak stanowi teraz prawo. W ubiegłym roku premier Dmitrij Miedwiediew zatwierdził listę państwowych firm, które muszą takie dane upubliczniać. Do tej pory Gazprom kamuflował gigantyczne zarobki swoich szefów w rubryce „zarobki kierownictwa". Ta pojemna kategoria obejmowała prócz zarządu także radę dyrektorów, szefów spółek zależnych - trudno więc było z tego worka wyłowić płace szefów koncernu.

W ocenie Forbes'a prezes Aleksieju Miller był trzecim najlepiej opłacanym menadżerem w Rosji, z dochodami rocznymi na poziomie 25 mln dol.. Na czele tego spisu królował szef Rosneft Igor Sieczin (50 mln dol. w rok).

Nic dziwnego, że to Millerowi przypisuje się wielki pałac w stylu klasycystycznym i kolorze niebieskim (kolor Gazpromu), który został wybudowany pod Moskwą wraz z parkiem francuskim na powierzchni 16 ha. Okoliczni mieszkańcy są przekonani, że należy do Millera i nazywają to miejsce Millerhof.

Gazprom te doniesienia zdementował a do posiadania placu przyznał się jordański biznesmen. Jak ustaliły media - podwykonawca...Gazpromu.