Chodzi o toczące się przed Krajową Izba Odwoławczą postępowanie, którego celem jest orzeczenie, czy zamawiający, czyli największa w kraju spółka energetyczna, w sposób równy traktował oferty złożone w przetargu na realizację inwestycji w Turowie.
PGE za najlepszą uznało ofertę konsorcjum firm Mitsubishi Hitachi Power Systems Europe, Budimeksu oraz Tecnicas Reunidas wartą ponad 3,99 mld zł. Była to druga co do wielkości propozycja cenowa – tańszą o ponad 900 mln zł na stół położyli bowiem Chińczycy z Shanghai Electric. Oferta trzeciego uczestnika przetargu, czyli Doosan Heavy Industries & Construction, warta była natomiast ponad 4,01 mld zł.
Od decyzji koncernu energetycznego odwołali się obaj przegrani. Żądali, by zamawiający ponownie przyjrzał się nadesłanym ofertom. Dodatkowo Doosan miał postulować odrzucenie propozycji zwycięskiego konsorcjum, powołując się na znalezione w jego dokumentacji błędy formalno-prawne. Jednak, jak wynika z naszych informacji, wycofał się częściowo ze swojej argumentacji przeciwko wygranemu.
– Ze względu na ograniczony czas podczas rozpraw w KIO musieliśmy skupić się na naszym zdaniem najpoważniejszych punktach i argumentach naszego odwołania. Stąd też wycofanie pewnych aspektów – poinformowała nas Mariusz Marciniak, dyrektor na Europę Środkowo-Wschodnią w Doosanie. Jak podkreślił, spółka liczy na to, że KIO uwzględni jej „logiczne argumenty", co będzie skutkować korzystnym postanowieniem, a w rezultacie zmianą decyzji klienta.
Chińczycy nie zamierzają składać broni, nawet jeśli wyrok będzie dla nich niekorzystny. – Będę rekomendował, by w takim przypadku Shanghai Electric zaskarżył orzeczenie KIO do sądu – stwierdził Marek Frydrych, doradca chińskiej grupy.