Akcja protestacyjna w Orlen Lietuva, firmie zależnej od PKN Orlen, prowadzona jest od kilku dni. Jak podała PAP, ma miejsce na dwudziestokilometrowym odcinku drogi łączącej miejscowość Możejki z rafinerią znajdująca się w pobliżu. Polega na bardzo powolnym poruszaniu się samochodów osobowych, jak w kondukcie żałobnym. Zdaniem protestujących ma to symbolizować pogrzeb rafinerii.
Virginija Vilimiene, przewodnicząca związków zawodowych w Orlen Lietuva twierdzi, że załoga sprzeciwia się planom władz spółki, które nie chcą, aby w nowej umowie zbiorowej znalazł się zapis przewidujący 15-proc. dodatek za dobre wyniki w pracy. Taki zapis przewidywała umowa, która właśnie wygasa.
Kilka dni temu agencja BNS podała z kolei, że litewski sąd zamroził aktywa rafinerii w Możejkach warte 8,5 mln litów (10 mln zł). Uczynił to na wniosek Kolei Litewskich, które uważają, że taką kwotę powinna oddać firma z tytułu opłat infrastrukturalnych naliczonych od początku roku.
Wcześniej odbyło się spotkanie prezesa Orlen Lietuva z przedstawicielami Kolei Litewskich. Płocki koncern informował wówczas, że w jego trakcie nie przedstawiono żadnych nowych propozycji współpracy, które wyeliminowałyby dyskryminacyjną strukturę taryf stosowanych wobec zależnej od niego firmy. Tymczasem obecnie jednym z kluczowych czynników przyczyniających się do strat ponoszonych przez Orlen Lietuva są wysokie koszty transportu.
PKN Orlen informował, że Orlen Lietuva jako litewska firma, od lat płaci za przewozy kolejowe ok. 30 proc. więcej niż konkurenci z innych krajów, m.in. z Białorusi. Co więcej spółka nie ma żadnej alternatywy w zakresie transportu paliw z rafinerii, gdyż Koleje Litewskie są monopolistą na lokalnym rynku. W przeszłości Orlen Lietuva korzystał z usług kolei łotewskich, jednak po zdemontowaniu przez Litwinów w 2008 r. ok. 19-kilometrowego odcinka torów w kierunku Renge, szlak ten jest niedostępny.