Już jutro dwie sejmowe komisje ponownie zajmą się projektem nowelizacji prawa budowlanego w zakresie dotyczącym elektrowni wiatrowych. Z projektu zniknął krytykowany zapis o minimalnej, wynoszącej 3 km odległości turbin od zabudowań i lasów, ale branża wciąż uważa, że nowelizacja jest niedoskonała.
Zdaniem Arkadiusza Sekścińskiego, wiceprezesa Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, konieczne jest także wprowadzenie kolejnych poprawek do projektu. – Jeśli zostaną utrzymane proponowane obostrzenia administracyjne, to w Polsce nie będzie mogła już powstać żadna elektrownia wiatrowa – zauważa Sekściński. Chodzi m.in. o zapisy uzależniające wydanie pozwolenia na budowę od tego, czy między turbinami pobudowane są drogi gminne.
Organizacje branżowe, w tym PSEW, będą też obecne podczas publicznego czytania projektu ustawy o odnawialnych źródłach, które zaplanowano na najbliższy poniedziałek. Postulaty wiatrakowców mają pomóc decydentom i opinii publicznej w wyrobieniu sobie własnego zdania na temat dokumentu.
– Chodzi nam m.in. o zmianę okresu przejściowego dla systemu zielonych certyfikatów. Aby uniknąć luki inwestycyjnej, powinien on działać jeszcze przez rok po uruchomieniu aukcji, czyli do końca 2016 r. Niezbędna jest też naprawa dotychczasowego systemu wsparcia, którego dotknęła nadpodaż świadectw pochodzenia. Ważne jest, by na rynek trafiała informacja o ich ilości nie co cztery miesiące, jak dziś, ale raz w miesiącu. Co więcej, zależy nam na wyjaśnieniu kwestii dotyczącej notyfikacji dokumentu przez Komisję Europejską – wylicza Sekściński. Przychyla się do opinii tych decydentów, którzy uważają notyfikację systemu aukcyjnego za niezbędną.