MaChevron zatwierdził plany inwestycyjne w Kazachstanie warte 37 mld dol. To największa kwota przeznaczona na taki cel od dwóch lat, od kiedy ropa zaczęła mocno tanieć. BP chce wydać 8 mld dol. na zwiększenie produkcji gazu skroplonego w indonezyjskich zakładach koncernu. Zdaniem analityków Wood Mackenzie w tym roku ujrzą światło dzienne dwa wielkie programy inwestycyjne: BP ruszy z Mad Dog Phase 2 w Zatoce Meksykańskiej, a ENI zdecyduje się na projekt w Mozambiku.
W styczniu 2016 r. prognozowano spadek inwestycji w wydobycie i poszukiwanie ropy do 522 mld dol., co miało być kwotą najniższą, jaką wydano na ten cel od 2010 r. W ostatnich trzech latach wydatki inwestycyjne firm działających na tym rynku spadły łącznie o bilion dolarów. – Widać, że nie będzie już oszczędności na projektach strategicznych. Te ruszają z miejsca – mówi Angus Rodger z Wood Mackenzie.
Jeszcze w styczniu, kiedy ropa kosztowała ok. 30 dol. za baryłkę, koncerny naftowe informowały o cięciu wydatków na poszukiwania ropy naftowej i eksploatację odwiertów. Dla światowych gigantów, takich jak Total, Shell, Statoil czy BP, baryłka musiałaby wtedy kosztować nie mniej niż 60 dol., by warto było inwestować w przyszłe wydobycie. Ale od tego czasu zaczęto ostro oszczędzać, np. Chevron ściął budżet o jedną czwartą, a Shell mówił o oszczędnościach 5 mld dol.
Koszty ścięli wszyscy działający na tym rynku. Praktycznie każdy kontrakt zawarty z dostawcami był renegocjowany, staniały sprzęt i usługi. BP tylko na Mad Dog Phase 2 zmniejszył budżet o ponad połowę. Miał tam wydać 20 mld dol., teraz wiadomo, że nie będzie to więcej niż 9 mld.
Minęły czasy, kiedy koncerny naftowe wydawały pieniądze lekką ręką, bo ropa była droga, płaciły wysokie dywidendy i hojnie wynagradzały pracowników. – Teraz będą konserwatywne, jeśli chodzi o wydatki – uważa Brian Youngberg z Edward Jones & Co, firmy analitycznej z Missouri.