Francuski koncern do etapu wyłącznych negocjacji dopuścił dwa podmioty – fundusz IFM Investors, który jest zainteresowany kupnem elektrociepłowni, a także czeski EPH planujący zakup Elektrowni Rybnik.
Te aktywa zostały uznane za strategiczne z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski. Dlatego do połowy grudnia Francuzi muszą uzyskać zgodę na ich podział, by w ogóle transakcję przeprowadzić. Jednak minister energii może ją zablokować. Jak powiedział w środę Krzysztof Tchórzewski rząd oczekuje inwestora długoterminowego tj. takiego który nie odsprzeda kupionych aktywów przez więcej niż 10 lat. Dodatkowo ów inwestor miałby zgodzić się na ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju, ale niekoniecznie rentowne inwestycje modernizacyjne.
Minister nie widzi przy tym w tej roli funduszu, który – jak zaznacza – jest „nastawiony na drapieżny zysk" i może być nastawiony na wyjście z inwestycji po wyeksploatowaniu aktywów.
Z naszych informacji wynika, że Francuzi przedstawili wcześniej w resorcie swój wybór. Polski rząd miał podobno świadomość co do tego, jakie konsekwencje prawne i finansowe wiązałyby się z przerwaniem transakcji na tym etapie. Ze źródeł zbliżonych do procesu sprzedaży wynika też, że wspólna niewiążąca oferta czterech polskich spółek na wszystkie aktywa EDF (złożyły ją PGE, Energa, Enea oraz PGNiG Termika) nie mogła zostać zaakceptowana w ramach prowadzonego procesu sprzedaży, bo wpłynęła po czasie wyznaczonym przez sprzedającego.
Frederic Michel-Verdier, dyrektor generalny na Europę w IFM Investors zapewnia, że fundusz myśli o swoich inwestycjach w sposób długoterminowy, niekiedy zakładając nawet ponad 30-letni horyzont. To dlatego, że jest typowym funduszem emerytalnym - należy do 29 australijskich takich funduszy i inwestuje w imieniu ok. 200 instytucji z całego świata, zarządzając aktywami o wartości 47 mld euro, z czego 21,4 mld euro w infrastrukturze.