Do połowy tygodnia Urząd Regulacji Energetyki (URE) może być gotowy z wyjaśnieniem przyczyn awarii, jaka zaistniała podczas pierwszej aukcji dla źródeł odnawialnych – dowiedziała się „Rzeczpospolita".
Spora część przedsiębiorców 30 grudnia nie miała możliwości złożenia oferty ze względu na problemy ze stworzonym w tym celu systemem. Przedstawiciele Ministerstwa Energii (ME) zapewniają, że wraz z prezesem URE chcą szukać rozwiązania satysfakcjonującego producentów. Z naszych informacji wynika, że w miniony czwartek miało dojść do spotkania obu stron. Ale zostało ono odłożone. Przedsiębiorcy przekonują, że tak URE, jak i ME powinno zależeć na „graniu do jednej bramki", by zmazać blamaż aukcji.
Na razie oba urzędy zachowują się tak, jakby nic się nie stało. Pilotaż – a taki charakter miała właśnie aukcja w 2016 r. – ma służyć usprawnieniu systemu na bazie praktyki. Tak tłumaczy ME, które odsuwa od siebie odpowiedzialność, wskazując na URE jako mającego na pieczy techniczny aspekt postępowania. „Intencją resortu było przeprowadzenie pilotażowych aukcji z poszanowaniem zasad konkurencji oraz transaparentności procedur określonymi przepisami ustawy OZE. Ze strony resortu wszelkie wymogi organizacyjne i prawne w tym obszarze zostały dopełnione" – czytamy w oświadczeniu ME.
Resort nie odniósł się do merytorycznych niedopatrzeń po swojej stronie – zbyt późno wydanych rozporządzeń do ustawy o OZE, które nie pozwoliły na rozpisanie aukcji dla poszczególnych technologii na oddzielne dni oraz przeprowadzeniu jej w oparciu o wadliwe i nienotyfikowane przez Brukselę przepisy.
Ze źródeł zbliżonych do ministerstwa wynika, że w niedługim czasie mogłaby być ogłoszona kolejna aukcja (przy czym sesje dla poszczególnych koszyków miałyby być zdecydowanie dłuższe, nawet 24-godzinne; pod koniec grudnia każda z technologii miała 8 godzin na złożenie oferty). Miałoby się to stać po planowanej na przełom stycznia i lutego nowelizacji ustawy o OZE i wymagałoby nowych rozporządzeń. – Takie szybkie rozwiązanie satysfakcjonowałoby przedsiębiorców. Najgorsze byłoby czekanie kolejny rok – ocenia Klaudiusz Kalisz z Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Słonecznej.