Tymczasem jego syn Muhammad zapowiada plan reform „Vision 2030", który miałby uniezależnić ich kraj od ropy - surowca, w którego wydobyciu Saudowie przodują od dziesięcioleci.
Choć popyt na ropę i gaz wzrasta, ceny tych surowców wciąż nie powracają do poziomu sprzed arabskiej wiosny. Dla producentów ropy patrzących na najnowsze notowania wahające się w okolicach 48$ za baryłkę coraz odleglejsze wydają się być wspomnienia cen z 2014 roku, gdy wartość baryłki dochodziła nawet do 110 dolarów. Sytuacja wygląda niemal identycznie w przypadku gazu, gdzie cena w 2014 roku była niemal o połowę wyższa od obecnej.
W 2015 roku wydobycie ropy naftowej na świecie wynosiło 96,40 mln baryłek dziennie, z czego produkcja przypadająca na Arabię Saudyjską to ponad 10,192 mln. Nie dziwi więc przekonanie, iż przynależność do OPEC produkującego ponad 38 mln baryłek sprawia wrażenie jakoby Saudyjczycy mogli kontrolować ceny dzięki swojemu działowi w globalnej produkcji. W razie znacznych spadków cen teoretycznie można zredukować wydobycie i przywrócić ceny atrakcyjniejsze dla państw zrzeszonych w kartelu OPEC. W praktyce podaż ropy łupkowej z USA sprawia, że światowe wydobycie ciągle utrzymuje się na wysokim poziomie, a monopol OPEC został przełamany. Co więcej, trudno o solidarność między członkami kartelu. Problemem dla Arabii Saudyjskiej jest także Iran, który niedawno deklarował zwiększenie produkcji do 4 mln baryłek dziennie i może okazać się bardzo konkurencyjny cenowo dla dotychczasowych importerów korzystających z usług saudyjskiego Aramco. Są to kraje takie jak Japonia, Korea Południowa czy Chiny. Taka sytuacja nie pozostaje bez wpływu na kondycję saudyjskiej gospodarki.
W sytuacji, gdy wzrasta rywalizacja na arenie międzynarodowej między Iranem, Turcją i Arabią Saudyjską nie dziwi fakt, iż słabnąca gospodarka mogłaby poważnie zagrozić monarchii i jej dominacji w regionie. Zimny prysznic, jaki zapewniły władzom rok 2014 i wymiana pokoleniowa rok później (objęcie tronu przez księcia Salmana), skłonił ich do podjęcia próby wprowadzenia zdecydowanych reform gospodarczych i cięć, mających zapewnić stabilizację kraju. Dzięki temu szansę na realizację ma także niezwykle ambitny program „Vision 2030", zakładający zarówno wielkie zmiany gospodarcze, jak i społeczne - w Arabii Saudyjskiej nieznany dotąd podatek VAT, częściowa prywatyzacja przemysłu (wyprzedania 5% akcji państwowego Saudi Aramco) czy rozwój sektorów gospodarki niezwiązanych z ropą naftową.
Chociaż próby rozwoju rodzimego przemysłu miały miejsce już wcześniej i zaczęły się budową tzw. „Economic Cities", które miały posłużyć budowie nowych ośrodków aktywności gospodarczej i zrównoważeniu rozwoju regionalnego w kraju (jak w przypadku kosztującego ponad 56 mld USD kompleksu w Jubail), to dopiero nowe reformy i inwestycje będą czymś więcej niż jedynie środkiem doraźnym. Nowy Król inwestuje w odnawialne źródła energii, szczególnie w panele fotowoltaiczne i elektrownie słoneczne. Do końca tego roku zostaną uruchomione dwie elektrownie solarne, z kolei w przyszłym roku mają powstać panele o łącznej mocy 700 MW. Rząd zdaje sobie sprawę z bardzo korzystnego położenia geograficznego swojego kraju (nasłonecznienie) i nie boi się z tego atutu skorzystać. Według planów ministerstwa energetyki inwestycje w ten sektor będą trwały tak długo, aż do 2040 roku odnawialne źródła energii zaspokoją 1/3 konsumpcji energii elektrycznej w całym państwie. Dzięki temu kraj, w którym produkcja energii elektrycznej wciąż opiera się na ropie naftowej, zaoszczędzi ogromne ilości surowca tak bardzo pożądanego w pozostałych częściach świata. Dopłaty do energii w wysokości 80 miliardów dolarów rocznie to potężny wydatek sięgający nawet 10% PKB, dlatego nie dziwią również inwestycje w ośrodki badawcze, m. in. King Abdullah University of Science and Technology, co miałoby zagwarantować AS pozycję lidera w nowej branży.