Chodzi o ropociąg Keystone XL, którym ropa z kanadyjskiej prowincji Albertville przez amerykańską Nebraskę ma docierać do amerykańskich rafinerii na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej. Długość rury to 1900 km, a moc przesyłowa - ponad 800 tys. baryłek na dzień.
W 2015 r. Barak Obama wycofał się z tego projektu, tłumacząc, że jest on sprzeczny z narodowymi interesami USA. Prezydent Donald Trump podpisał dekret o wznowieniu budowy ropociągu. Od tego momentu narasta konflikt z organizacjami ekologicznymi i właścicielami ziemi w Nebrasce.
Ekolodzy z Bold Alliance i Sierra Club ogłosili, że decyzja Białego Domu bazuje na nieaktualnej ekspertyzie wpływu inwestycji na środowisko. Dlatego musi być zmieniona.
„Za każdym razem kiedy władze państwowe czy stanowe nie przestrzegają procedur, obywatele będą walczyć o prawo i wymagane warunki. Rurociąg Keystone XL dwa razy był zatrzymywany a uczeni i właściciele ziemscy popierają te decyzję. Administracja Trumpa wykorzystała ten sam raport, na podstawie którego projekt był już wstrzymany - podkreślała Joan Klib z organizacji Bold Alliance, cytowana przez agencję Prime.
Ekolodzy zwracają uwagę, że ropociąg został przez Biały Dom zatwierdzony, zanim jeszcze ustalona została jego ostateczna trasa przez stan Nebraska. Tym samym urzędnicy nie dysponowali wiarygodnymi informacjami o wpływie ropociągu na środowisko. Zarówno ekolodzy jak i właściciele ziemscy z Nebraski zaskarżyli Biały Dom do sądu stanowego. Sprawa stanie na wokandzie jesienią 2018 r.