Jednym z dwóch starających się o zakup akcji Słowackiego Przemysłu Gazowniczego (SPP) jest Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo – podała Informacyjna Agencja Radiowa, powołując się na wypowiedź Tomasa Malatinskiego, ministra gospodarki Słowacji.
SPP kontroluje największy w Europie gazociąg tranzytowy dostarczający z Rosji w kierunku zachodnim około 90 mld m sześc. gazu rocznie. Firma ta jest też trzecim największym przedsiębiorstwem na Słowacji i głównym dostawcą błękitnego paliwa na lokalny rynek.
Nowy udziałowiec
Według ministra Malatinskiego przedstawiciele polskiej spółki prowadzili już na temat przejęcia udziałów SPP rozmowy ze słowackim rządem. Należy do niego 51 proc. udziałów gazowniczej firmy. Mimo to tamtejszy Skarb Państwa nie kontroluje SPP, gdyż zgodnie z umową na posiedzeniach zarządu ma jedynie trzy na siedem głosów. Pozostałe 49 proc. udziałów posiadają niemiecki E.ON Ruhrgas i francuski Gaz de France – i to one zamierzają sprzedać swój pakiet, a nie słowacki rząd. Razem obie zagraniczne firmy dysponują też większością na posiedzeniach zarządu.
Konkurentem PGNiG w walce o zakup udziałów SPP jest czeski holding EPH (Energetycky a Prumyslovy Holding). Należy do niego 20 podmiotów, w tym m.in. kopalnia Silesia w Czechowicach-Dziedzicach. W ubiegłym roku SPP zanotowało zysk na poziomie 830 mln euro.
Mimo że udziały chcą sprzedać E.ON Ruhrgas i Gaz de France, to transakcję musi zatwierdzić słowacki rząd. Premier tego kraju Robert Fico zasugerował, że chciałby, aby nowy właściciel inwestował w rozwój SPP więcej niż dotychczasowi udziałowcy. Słowacki rząd myślał o odkupieniu 49 proc. akcji przedsiębiorstwa, ale nie ma na to odpowiednio dużych pieniędzy. Ile musiałby wydać na zakup takiego pakietu – na razie nic nie wiadomo.