Epoka kamienia łupkanego

Rozbawił mnie ostatni raport KPMG na temat poszukiwań gazu łupkowego w naszej części Europy. To dokument z rodzaju tych: na dwoje babka wróżyła

Publikacja: 13.07.2012 11:26

Epoka kamienia łupkanego

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Na początek poważna analiza sytuacji: gdzie, kto i ile poszukuje; jaki złoża, ile tam zalega itp. Potem wniosek, że trzy kraje mają największe szanse, by zostać "dużymi producentami" nowego paliwa. W gronie jest Polska, więc od razu czujemy się dumni i z nadzieją spoglądamy w przyszłość. A w niej to my jesteśmy gazowym mocarstwem Europy; wyzwalamy się z dyktatu Gazpromu i sprzedajemy tani gaz innym krajom.

Ale czy na pewni tani... Tutaj babka z raportu wróży już dla nas dużo mniej optymistycznie. Okazuje się, że Polska to nie USA, gdzie łupek zalega tuż przy powierzchni, co czyni go i łatwo dostępnym, i tanim.

W naszej części Europy, według ekspertów KPMG, złoża są średnio półtora raza głębiej niż w Stanach. Koszty wydobycia rosną więc nie tylko z głębokością, ale i bardziej rygorystycznymi normami ochrony środowiska; prawo jest bardziej skomplikowane, a klimat mniej sprzyjający. Summa summarum, gaz łupkowy z Polski może być nawet trzy razy droższy, aniżeli w Stanach.

Komu więc inwestowanie w takie wydobycie ma się opłacać? Jak pisze KPMG: koszty inwestycji i czas jej trwania mogą być wyższe od wcześniej szacowanych. Mogą, ale czy muszą? Tutaj babka wróży na dwoje i czytający już nie wie, czy ten gaz to nasza żyła złota, czy tylko złotopodobny tombak.

Nadchodząca epoka kamienia łupkanego może więc okazać się okresem straconych złudzeń. Jeżeli eksperci sami nie wiedzą czy i komu to się opłaca, to co ma powiedzieć przeciętny Polak? Taki, który 15 lat temu na fali zachęt i eksperckich zapewnień o tanim paliwie przestawił swój piec w piwnicy na gaz ziemny. A teraz, przerażony gazową drożyzną, z gazu rezygnuje i powraca do węgla albo spala zrębki.

Taki obywatel już wie, że nie skusi się na zapewnienia fachowców o nowym, rewelacyjnym, tanim paliwie. Wie to też Gazprom, który konsekwentnie, niczym waż boa, oplata Europę tysiącami kilometrów swoich rur, nie licząc się z kosztami, bo go na to stać.

A potem już tylko czeka, aż epoka kamienia łupkanego przeminie z wiatrem historii. I oby tak się nie stało.

Na początek poważna analiza sytuacji: gdzie, kto i ile poszukuje; jaki złoża, ile tam zalega itp. Potem wniosek, że trzy kraje mają największe szanse, by zostać "dużymi producentami" nowego paliwa. W gronie jest Polska, więc od razu czujemy się dumni i z nadzieją spoglądamy w przyszłość. A w niej to my jesteśmy gazowym mocarstwem Europy; wyzwalamy się z dyktatu Gazpromu i sprzedajemy tani gaz innym krajom.

Pozostało 80% artykułu
Energetyka
Inwestorzy i przemysł czekają na przepisy prawne regulujące rynek wodoru
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej